...

Ukryta prawda

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyslij !
Wyslij !
Wiadomość została wysłana ^^
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Napisz do mnie !

 ***

 

Zbliżał się koniec ostatniego semestru. Niebawem miały odbyć się egzaminy. Czas na oddanie pracy licencjackiej również był coraz krótszy. Studenci mieli przed sobą jeszcze wiele nauki toteż nie mogli sobie pozwolić ani na chwilę wytchnienia. Na uczelni panowała napięta atmosfera. Gdzie by nie spojrzeć tam wszędzie notatki, książki i inne pomoce. Każdy nerwowo powtarzał materiał. Byli też tacy, którzy szukali spokoju poza uczelnią. Lepiej wychodziła im nauka na świeżym powietrzu. 

 

Uczelnia ta należała do jednych z bardziej prestiżowych uczelni w kraju. Cieszyła się nienaganną opinią a co najważniejsze w gronie pedagogicznym znajdowali się świetnie wykwalifikowani wykładowcy. 

 

Wśród tych młodych i ambitnych studentów znajdowała się Ewelina, dziewczyna o ciemnobrązowych włosach i niebieskich, niezwykle bystrych oczach. To czego jej właśnie teraz brakowało to mocna kawa i solidny sen. Z resztą nie była jedyna. Niemal każdy tutaj tego potrzebował. Sesja to był temat, który nie schodził z ust od dobrych kilku dni. Ewelina bardzo poważnie podchodziła do egzaminów. Zależało jej aby osiągnąć jak najlepsze wyniki. Kochała historię i to właśnie z nią wiązała swoją przyszłość. Fascynacja tą dziedziną nauki pojawiła się u niej już w dzieciństwie. Miała niezwykły dar do zapamiętywania dat i wydarzeń. Była bardzo upartą osobą, która zawsze dążyła do wyznaczonego celu. Większość czasu spędzała więc przed książkami notując każdy istotny według niej fakt historyczny. 

 

Nadszedł długo oczekiwany dzień. Studentki i studenci nerwowo poruszali się po korytarzu nie mogąc sobie poradzić z rosnącym napięciem i stresem. Niektórzy z nich popijali kawę lub gorącą herbatę a jeszcze inni przeglądali w pośpiechu notatki. Po pewnym czasie Ewelina została w końcu wezwana do gabinetu. Gdy drzwi się za nią zamknęły miała wrażenie jakby czas się na chwilę zatrzymał. Wszystko przebiegało tak spokojnie, że zapomniała, że trwa egzamin. Dopiero gdy wyszła dotarło do niej, że jest już po wszystkim. To, że otrzymała wynik pozytywny nie budziło wątpliwości. Jej uśmiech ani na moment nie znikał z twarzy. Gdy już odetchnęła, postanowiła podzielić się dobrą nowiną z dziadkami. Choć nie była pewna, to miała nadzieję, że ucieszą się z tego tak samo jak ona. 

 

Dziadek Eweliny, Tadeusz, był skrytym i zamkniętym w sobie mężczyzną. Miał dość konserwatywne poglądy na temat życia i raczej niechętnie zmieniał zdanie na ten temat. 

 

Natomiast babcia Eweliny, Barbara, jak na starszą osobę była całkiem żywa i energiczna. W swoim życiu napotkała wiele trudnych sytuacji, z którymi musiała sobie poradzić. Była ona osobą o niesamowicie dobrym sercu. Nieraz pomogła krewnym, z którymi niestety utraciła  kontakt. Ewelinie natomiast zawsze służyła pomocą i dobrym słowem.

 

Rodzice Eweliny zginęli w wypadku samochodowym, gdy ta miała zaledwie cztery lata. Opiekę nad osieroconą dziewczynką przejęli jej dziadkowie. Od tego czasu Ewelina otrzymywała staranne wychowanie oraz edukację. Dziewczyna już od wczesnych lat z zapałem uczyła się a wszelkie zaległości nadrabiała bardzo szybko. Lata prędko mijały a Ewelina powoli wyrastała na młodą kobietę. 

 

Państwo Borowscy pochodzili z niewielkiej, uroczej miejscowości o nazwie Uzdra, która była oddalona o kilkanaście kilometrów od uczelni, gdzie studiowała Ewelina. Mieszkali w dwupiętrowym domu letniskowym. Miał on dość spadzisty dach i niewielkie okna. Położony był na niewielkim wzniesieniu położonym z dala od innych domostw. Przed domem znajdował się piękny ogród otoczony starym, drewnianym ogrodzeniem, który dodawał mu charakteru. 

 

Ewelina ostrożnie podeszła do drzwi i zapukała. Po chwili zza drzwi wyłoniła się tak dobrze znana jej twarz, Uśmiechnęła się więc na jej widok, choć nieco niepewnie. 

 

- Witaj Ewelinko. Miło mi cię widzieć - powiedziała po czym razem z wnuczką weszła do mieszkania. Wnętrze mieszkania przepełnione było ciszą i spokojem. Od czasu do czasu można było usłyszeć bicie zegara oznajmiającego daną godzinę. Obrazy na ścianach oraz kominek nadawały wnętrzu charakter - szczególnie obrazy przedstawiające różnorodne krajobrazy o różnych porach roku. 

 

Ewelina rozejrzała się po pomieszczeniu, do którego przenikały przez okno promienie słoneczne. Z ulgą stwierdziła, że znów zawitała w znajome progi. 

 

- Witaj babciu. Witaj dziadku -powiedziała i położyła torbę na podłodze. 

 

- Witaj Ewelino. Cieszę się, że cię widzę - odpowiedział jej dziadek po czym zerknął na okrągły zegar umieszczony na ścianie. 

 

- Jak ci minął ostatni tydzień? Czy już wszystko zaliczyłaś? Jak udała ci się obrona pracy licencjackiej? - dociekliwość babci wprawiła Ewelinę w zakłopotanie. 

 

- Zdałam z bardzo pozytywnym wynikiem - oznajmiła Ewelina - Ostatni tydzień był bardzo wyczerpujący, więc postanowiłam odpocząć od nauki przez pewien czas. Później czeka mnie znów mnóstwo pracy. 

 

- To dobra wiadomość. Moje gratulacje - babcia uśmiechnęła się blado - Życzę ci na przyszłość samych sukcesów i postępów w nauce. Oby wyszło ci to na dobre - dodała. 

 

Dziadek natomiast nic więcej nie powiedział. Nie wiedział czy ma się cieszyć z osiągnięć wnuczki czy raczej martwić się o jej przyszłość. Wiedział natomiast, że Ewelina pasjonuje się historią powszechną nie od dziś i ma wobec tego konkretne plany. Znał też upór wnuczki. 

 

- Dziękuję - odparła Ewelina - Czy mogę napić się herbaty?

 

- Ależ oczywiście - babcia Eweliny pośpiesznie wyciągnęła z szuflady szklankę i olbrzymie pudełko z herbatą - Za chwilę będzie gotowa.

 

Ewelina usiadła na krześle po czym obserwowała nieco pośpieszne ruchy jej babci, która przygotowywała herbatę. Przez chwilę zastanawiała się nad tym jak będzie wyglądało jej dalsze życie. Jak dotąd radziła sobie całkiem dobrze z nauką - już od wczesnych lat interesowała ją zarówno historia powszechna jak i ta jej najbliższa. Miała cichą nadzieję, że w przyszłości uda jej się zdobyć wymarzony zawód. Oprócz planów związanych z nauką Ewelina chciała też przy okazji podjąć pracę dorywczą, która zapewniłaby jej lepszy start na przyszłość. 

 

Jako młoda kobieta Ewelina prezentowała się nie najgorzej. Jej ciemnobrązowe włosy i dojrzała cera pozbawiona zbędnego makijażu tylko dodawały jej uroku. Delikatna biżuteria podkreślała znakomicie jej szczupłą twarz. 

 

- Co zamierzasz dalej robić? Będziesz wypoczywać? - zapytała babcia. 

 

- Przez dwa pierwsze tygodnie tak. Później zamierzam rozejrzeć się za jakąś pracą. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć coś ciekawego - odparła Ewelina. 

 

- A niby co takiego zamierzasz robić? - zapytał dziadek. 

 

- Poszukam pracy w ogłoszeniach. Być może znajdzie się jakaś atrakcyjna oferta. 

 

- Oby - mruknął dziadek.  

 

- Naprawdę chciałabyś kontynuować dalszą naukę? Tak ci się spodobała historia? - wtrąciła się babcia. 

 

- Czemu nie? Przecież nie ma w tym nic złego. Poza tym jestem już dojrzałą osobą. Zaufaj mi babciu. 

 

- Ufam ci kochana. Martwię się tylko o twoją przyszłość. A może rozejrzałabyś się za czymś innym? Poszukała innego ciekawego zajęcia?

 

- Nie, babciu. Zdecydowałam się kontynuować dalszą naukę na tym samym kierunku. 

 

Babcia już nic więcej nie powiedziała. Widocznie wnuczka postanowiła podążać własną ścieżką. Z jednej strony Ewelina potrafiła postawić na swoim i babci podobała się ta cecha jednak widziała Ewelinę w innej roli i nie mogła tak łatwo pogodzić się z myślą, że jej wnuczka może sobie zmarnować życie przez swoje decyzje. 

 

- Nadal chcesz zostać nauczycielką historii? To bardzo odpowiedzialny zawód. Trzeba mieć rozległą wiedzę i umieć nauczać. Czy jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? - spytała ponownie babcia. 

 

- Tak, jestem absolutnie pewna, że chcę nauczać historii. Jest to bardzo ciekawy zawód a poza tym tak mało doceniany. Można wynieść wiele ciekawych i przydatnych informacji z historii...

 

- Być może - wtrącił dziadek - Mówi się, że historia jest nauczycielką życia, lecz nie do końca się z tym zgadzam. Samo życie wydaje się być surowym ale sprawiedliwym nauczycielem...

 

- Może - powiedziała Ewelina - Ja i tak uważam, że historia jest niezwykłym i intrygującym przedmiotem. I nie zamierzam z tego zrezygnować ani tym bardziej spierać się. Pójdę lepiej zaczerpnąć świeżego powietrza - Ewelina pośpiesznie wstała i wyszła zatrzaskując przy tym drzwi. 

 

 

***

 

 Tego roku zapowiadało się wyjątkowo upalne lato. Na całą okoliczną miejscowość padały intensywne promienie słoneczne, które przenikały przez drzewa i krzewy oraz przez płoty i ogrodzenia. Maleńkie ptaszki przelatywały nad niebem nieustannie ćwierkając i ćwierkając. 

 

Większość studentów ukończyła kolejny rok nauki. Niektórzy z nich postanowili urządzić małą imprezę z tej okazji. Natomiast bardziej ambitni studenci szukali dorywczej pracy na własną rękę zarówno przez Internet jak i za pośrednictwem ogłoszeń. 

 

Ewelina postanowiła spędzić dwa tygodnie u dziadków. Podczas pobytu od czasu do czasu sięgała po książkę by po dwóch godzinach dać sobie z nią spokój. Co jakiś czas wraz z dziadkami wędrowała po rozmaitych okolicach. Razem rozmawiali o dawnych czasach. 

 

- Twojego dziadka poznałam w młodym wieku - mówiła babcia - Byliśmy wówczas pełni życia... W wieku dwudziestu pięciu lat pracowałam jako nauczycielka przyrody. Uczyłam wówczas  kilka starszych klas. Panowała wtedy porządna dyscyplina. Za nieposłuszeństwo dzieci surowo karano. 

 

- Czy nauczanie sprawiało ci przyjemność czy bardziej traktowałaś to jako obowiązek? - zapytała Ewelina. 

 

- Nauczanie traktowałam jako obowiązek i jako przyjemność - tu babcia Eweliny uśmiechnęła się delikatnie - Niektóre zajęcia pamiętam tak dobrze jak gdyby wydarzyły się wczoraj a niektóre pamiętam jak przez mgłę. Niejaki Janek z czwartej klasy zapomniał wziąć ze sobą zeszyt na lekcję i rozmawiał głośno z kolegą z klasy. Za karę miał zostać po lekcjach w klasie. A niejaka Joasia z piątej klasy prowadziła starannie i nienagannie zeszyty. Miała ponoć bardzo dobre stopnie w szkole. 

 

- To bardzo ciekawe wspomnienia babciu - Ewelina również się uśmiechnęła  - Widzę, że jesteś zadowolona. 

 

- O tak. A twój dziadek również miał ciekawe wspomnienia - babcia zerknęła na dziadka - Może mógłbyś opowiedzieć nam coś o sobie? 

 

- Ehmm... Niegdyś lubiłem ze swoim przyjacielem wędrować w góry. To było bardzo dawno temu, jak byliśmy jeszcze młodzi. Przyjaciel ten opowiadał bardzo ciekawe historie z życia wzięte... Ehmm... Miał  kilku znajomych a jeden ze znajomych miał malutką, lecz bardzo chorą córeczkę, która zmarła w wieku zaledwie czterech lat. Ów znajomy długo nie mógł dojść do siebie po utracie dziecka i niedługo potem wpadł w depresję... Podobno we śnie widział swoją córeczkę szczęśliwą i bardzo ładnie ubraną. Biło od niej jakieś delikatne światło... W tym śnie jego córeczka mówiła mu, żeby nie zamartwiał się, gdyż jest szczęśliwa na tamtym świecie i... Ehmm... i więcej nie pojawiała się w jego snach...

 

- To dosyć dziwna historia ale możliwa - powiedziała babcia - A coś jeszcze ciekawego nam opowiesz, Tadeuszu?

 

- Ehmm... Niektóre historie pamiętam dokładnie, lecz nie wszystkie... Ehmm... Znajoma mojego przyjaciela miała bardzo przykry wypadek autobusowy. Często podróżowała autobusem do pracy. Zajmowała się sprzątaniem. Po tym niebezpiecznym wypadku znalazła się w bardzo ciężkim stanie w szpitalu... Prawdopodobnie przeżyła śmierć kliniczną...Obudziła się po kilku dniach od nieszczęśliwego wypadku...

 

- Te historie są doprawdy niezwykłe - powiedziała Ewelina - Śmierć kliniczna... tajemnicze sny... aż trudno w to uwierzyć.

 

- Tak - przytaknęła babcia - Trudno w to uwierzyć. 

 

- A skoro już o tym mowa... - zaczęła Ewelina - Chciałabym jednak dowiedzieć się nieco więcej o swoich rodzicach... Jak właściwie doszło do wypadku samochodowego? W którym miejscu zdarzył się ten wypadek? 

 

Zapadło krępujące milczenie. 

 

- Dlaczego nic nie mówicie? - spytała Ewelina - Chcę wiedzieć tylko co się stało z moimi rodzicami i w jaki sposób zginęli w wypadku samochodowym. 

 

- Posłuchaj mnie Ewelino... - zaczęła babcia - Razem z dziadkiem pragniemy twojego dobra i chcemy cię tylko uchronić przed...

 

- Przed czym? - spytała Ewelina - Przed niewygodną prawdą?  Chcę tylko dowiedzieć się jak doszło do tego wypadku samochodowego. Nic poza tym. 

 

- Ewelino rozmawialiśmy już z tobą na ten temat - powiedziała babcia - Uważam, że jesteś już na tyle rozsądną osobą, by zrozumieć to i zaakceptować. 

 

- Zaakceptować? Mam zaakceptować to, że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym a ja nic o nich nie wiem?

 

- Ewelino - babcia przystanęła i spojrzała na Ewelinę - Rozmawialiśmy na ten temat. Nie powinnaś już do tego wracać. 

 

- Babcia ma rację Ewelino - odezwał się dziadek - Ja również uważam, że nie powinnaś wracać do przeszłości. Nic na tym nie zyskasz. 

 

Lipiec mijał bardzo powoli, lecz pogoda nadal dopisywała. W oddali można było usłyszeć świergot ptaków przelatujących nad niebem, które zachwycało swoją intensywnością. Chmury przemieszczały się leniwie po niebie jak gdyby nie chciały rozstawać się z otoczeniem.

 

Jak co roku większość młodych osób zastanawiała się nad przyszłością  i  całym swoim dotychczasowym życiem. Niejedna osoba musiała oswajać się z myślą, że oto wkracza w poważne dorosłe życie, które szykuje młodym osobom nie lada wyzwanie. Tu i ówdzie można było natknąć się na studenta ( bądź studentkę ) pogrążonego w myślach i krążącego w pobliżu uczelni. 

 

W Starej Mieścinie życie toczyło się swoim tempem - każda osoba w pośpiechu szła przed siebie, by zdążyć pozałatwiać swoje ( mniej lub bardziej ważne ) sprawy . Tu i tam można było zauważyć starszych ludzi podążających w kierunku apteki lub osoby w średnim wieku śpieszące do pracy. Miejscowość ta cieszyła się uznaniem. Należała  do jednych z najbardziej znanych miast w regionie. 

 

Tymczasem Ewelina przez ostatnie kilka dni  próbowała szukać konkretnej pracy na kilka możliwych sposobów. Nieraz spędzała każdy wolny czas przeszukując gazety i z uporem maniaka poszukując atrakcyjnej oferty. Mimo aktywnego poszukiwania pracy nie mogła odnaleźć wśród licznych ofert niczego co mogłoby ją zadowolić. Próbowała też szukać odpowiedniego zajęcia przez Internet. Niektóre propozycje wydawały się nawet obiecujące i Ewelina długo zastanawiała się nad nimi, lecz po głębokim namyśle odpuściła sobie te oferty.    

 

- Być może nadarzy się jakaś inna okazja - pomyślała i westchnęła.  

 

***

Po upalnym lipcu nadeszła pora na chłodniejszy sierpień, który przywiódł ze sobą obfity deszcz. Wile dni ( a może parę tygodni ) upłynęło jednak zaskakująco szybko, by ustąpić miejsca nieco jaśniejszym, lecz zimniejszym dniom. 

 

Pod koniec pierwszego tygodnia sierpnia Ewelina w pośpiechu wybrała się na cmentarz, by odwiedzić nieco zaniedbane groby rodziców. Ewelina nieraz przed oczami miała nieliczne zdjęcia prezentujące ich twarze, które widywała również we śnie. Jej ojciec, Adam, prezentował się bardzo dobrze na zdjęciu. Ciemne proste włosy, przenikliwe spojrzenie i zadarty nos znakomicie pasowały do eleganckiego garnituru. Sprawiał wrażenie osoby bez wątpienia zdecydowanej  i pewnej siebie. Matka natomiast, Elżbieta, miała długie kręcone włosy nadające jej wraz z lekką opaloną cerą dużo uroku. 

 

Ewelina położyła ostrożnie bukiet kwiatów na ich grobach. Z jej oczu popłynęły łzy, więc szybko je przetarła i wzięła głęboki oddech. Nie mogła zrozumieć dlaczego najbliższe jej osoby zginęły w wypadku samochodowym. Oczami wyobraźni widziała pędzący z dużą prędkością samochód i przerażonych rodziców, którzy nie byli w stanie uniknąć wypadku. Dziewczyna wzdrygnęła się. Odwróciła powoli głowę z obawy przed nieznanym... 

 

Wówczas zauważyła w oddali sylwetkę nieznanego jej mężczyzny, który krok po kroku przechadzał się między grobami. Sprawiał wrażenie osoby nieco zagubionej i roztargnionej, która potrzebowała przewodnika. Ewelina przez chwilę przyglądała się nieznajomemu, lecz bez większego zainteresowania - pomyślała tylko o tym, by móc kiedyś poznać lepiej przeszłość swoich rodziców. 

 

-"Gdyby to było takie proste" - pomyślała - "Dlaczego nic nie wiem o swojej rodzinie? Dlaczego inni mogą spędzać czas w gronie rodzinnym a ja nie? Czemu dziadkowie nie chcą mi nic powiedzieć?"

 

Mężczyzna przechadzający się po cmentarzu zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę. Ewelina przyjrzała się uważniej nieznajomemu, który wydawał jej się dziwnie znajomy. Miała nieoparte wrażenie, iż zna tego mężczyznę. Po dłuższej chwili postanowiła podejść do niego. 

 

- Mogę w czymś pomóc? - zagadnęła mężczyznę. 

 

- Słucham? Nie, nie trzeba - odparł nieco zmieszany. 

 

- A może jednak? - tu Ewelina posłała mu niepewny uśmiech.

 

- Dziękuję bardzo ale nie. Nie zostanę tu zbyt długo. Mam ważne sprawy do załatwienia. 

 

- Rozumiem - przytaknęła Ewelina - Pogoda jest niezbyt dobra. 

 

- Oj tak, niezbyt - potwierdził nieznajomy - Zwłaszcza teraz... Życie wydaje się takie krótkie i ulotne... Trzeba się nim cieszyć póki jest jeszcze czas. 

 

- Racja - zgodziła się Ewelina - Trzeba z niego korzystać. W końcu życie jest tylko jedno... 

 

- Masz może rodzinę? - spytał. 

 

- Mam  tylko dziadków. Rodziców nie znam, gdyż zginęli w wypadku samochodowym. 

 

- Przykro mi  - mruknął. I zamyślił się przez chwilę. 

 

Dziewczyna ponownie przyjrzała się nieznajomemu. Miała nieoparte wrażenie, iż zna tego mężczyznę. A może to tylko mylne wrażenie... Odwróciła głowę. Tak bardzo chciała poznać te najbliższe osoby a nie mogła. 

 

- Przepraszam ale... wydaje mi się, że pana chyba gdzieś już wcześniej widziałam - zaczęła Ewelina. 

 

- Tak? Nie wydaje mi się - odparł nieznajomy. 

 

- Bardzo przepraszam. Chyba rzeczywiście pana z kimś pomyliłam - odparła zmieszana Ewelina. 

 

- Nic nie szkodzi - odpowiedział nieznajomy - Czasem tak się zdarza. 

 

Zapadła głęboka cisza. Wiatr lekko powiewał między kwiatami złożonymi na grobach. Zachmurzone niebo stawało się coraz ciemniejsze aż w końcu przybrało postać jednej wielkiej czarnej chmury ogarniającej całą okolicę. Maleńkie ptaszki szybciutko przemykały między grobami, by potem znaleźć się na gałęziach drzew, które poruszały się w tę i w tamtą stronę pod wpływem wiatru.  

 

Tymczasem nieopodal cmentarza w niewielkim drewnianym kościele gromadziła się miejscowa społeczność. Bardzo wiele osób w podeszłym wieku zajmowało dogodne miejsca w tylnej części kościoła. Wszystkie te osoby ( zarówno osoby starsze jak i chór czy młodzież ) z uwagą słuchały nabożeństwa, które odprawiane było przez niezwykle rozsądnego i pobożnego księdza. 

 

Ewelina wsłuchiwała się przez chwilę w odprawiane nabożeństwo. Po chwili znów skierowała wzrok w nieznajomego. Mężczyzna wydawał się być pogrążony we własnych myślach i niezbyt zwracał uwagę na otoczenie. 

 

- Życie, życie... gdyby tylko wszystko było takie proste - westchnął - Gdyby chociaż potoczyło się nieco inaczej... No cóż, trudno. Czas na mnie. Do widzenia - tu skłonił się w stronę dziewczyny i odszedł. 

   

- Do widzenia - odparła. Spojrzała po raz ostatni na oddalającą się tajemniczą osobę i zaczęła żałować, że nie zadała mu kilka pytań. 

 

-"Gdyby tylko wszystko było takie proste" - zamyśliła się Ewelina - "Niestety nic nie jest takie proste". 

 

Wiatr dalej łagodnie powiewał między zniczami oraz liśćmi różnorodnych kwiatów na grobach. Stary cmentarz mimo starannej pielęgnacji powoli ulegał rozpadowi. Część nowych 

nagrobków w przeciwieństwie do tych starszych zachowała się. Natomiast pozostałe sprawiały wrażenie zapomnianych i porzuconych. 

 

Sierpniowe  dni upłynęły w pośpiechu jak gdyby chcąc przyśpieszyć nadejście kolejnego miesiąca. Ewelina w dalszym ciągu poszukiwała dla siebie prac, lecz nie było odpowiedzi. Nieraz jednak sama pogrążała się w swoich myślach i nie zwracała uwagi na otoczenie. 

 

W wolnych chwilach przechadzała się po mieście i jego zakątkach, by potem zawrócić i ze znużeniem kroczyć pośród przypadkowych osób. Wodząc wzrokiem po szybach zdarzało się nieraz, że pojawiały się na nich przyczepione ogłoszenia w stylu: "Pomoc kuchenna potrzebna od zaraz" a pod spodem numer telefonu komórkowego oraz adres e-mailowy. Ewelina jednak szybko odwracała głowę od szyb. 

 

-"To nie jest to czego szukam" - pomyślała i przyśpieszyła swoje kroki w przeciwną stronę. - "Ach, życie, życie. Takie słabe i kruche. Wystarczy jeden nierozważny błąd i już całe sypie się niczym piach. Niektórzy odchodzą a niektórzy zostają. Dlaczego?" 

 

***

Z nastaniem nowego miesiąca zmieniał się również nastrój pogody. Coraz więcej młodych ludzi przybywało z różnych stron na uczelnię państwową, by rozpocząć nowy etap w swoim życiu i przygotować się do nadchodzącego semestru. W ostatnich dniach na korytarzach uczelni przewijał się tłum przyszłych studentów bądź studentów ostatniego roku. 

 

Tymczasem Ewelina skierowała swoje kroki w stronę sekretariatu, by dowiedzieć się czegoś więcej na temat swoich przyszłych zajęć. Była w kiepskim nastroju, zwłaszcza że nie udało jej się znaleźć pracy, która potrafiłaby ją usatysfakcjonować. Prócz tego ciągle miała w pamięci owego nieznanego mężczyznę, który kogoś jej przypominał. Pogrążona dotąd w myślach Ewelina zatrzymała się tuż przed  drzwiami sekretariatu i zapukała mocno... 

 

- Proszę wejść - rozległ się spokojny kobiecy głos. Ewelina ostrożnie uchyliła drzwi. Kobieta pracująca w sekretariacie mogła mieć najwyżej koło czterdziestu lat. Jej długie blond włosy opadały starannie na niezwykle schludne ubranie. Najwyraźniej była w dobrym nastroju do rozmowy, gdyż spojrzała z pewnym zainteresowaniem na Ewelinę. 

 

- Przyszłam w sprawach organizacyjnych - tu Ewelina zapytała o harmonogram przyszłych zajęć oraz inne naglące sprawy co potrwało jakiś czas. 

 

Po wyjściu z sekretariatu pośpiesznie skierowała swoje kroki przed siebie szybko mijając osoby. Miała cichą nadzieję, że uda jej się załatwić pozostałe formalności związane z dalszym kształceniem. Nie zważając już na nic przyśpieszyła kroku, by skierować się już ku drzwiom. Szarpnęła mocno drzwi  i wtedy niechcący wpadła na starszego od niej chłopaka. Torba Eweliny upadła na podłogę razem z paroma zeszytami. Nim dziewczyna zdążyła zareagować chłopak w pośpiechu wziął jej  torbę z zeszytami  i wręczył Ewelinie powiedziawszy "przepraszam" po czym oddalił się w przeciwną stronę. 

 

Zdezorientowana dziewczyna po chwili namysłu ponownie otworzyła drzwi i pośpiesznie wyszła załatwić pozostałe sprawy związane z dalszym kształceniem.

 

Nadszedł więc początek roku akademickiego, który zwiastował ciężki i niezwykle pracowity semestr. Niewielka grupa studentów powoli rozchodziła się do sal, by ustąpić miejsca innej grupie. 

 

- ... a potem mam zajęcia w sali numer jedenaście. Nie mogę się spóźnić. Idę - powiedział pierwszy student. 

 

- W porządku. Cześć - odparł drugi student. 

 

- Cześć. 

 

Ewelina zatrzymała się tuż przed salą numer piętnaście. Spojrzała w stronę lekko uchylonych drzwi, przy których stała niewielka grupa osób witających się i wymieniających się uśmiechami. Niektórzy sprawiali wrażenie znacznie starszych od pozostałych osób ale mogło to być mylne wrażenie. Ewelina z małym ociąganiem podeszła do grupy.  

 

- ... i pochodzę z Małej Góry i raczej nie jest to zbyt ciekawa miejscowość - tu chłopak uśmiechnął się w stronę dziewczyny o jasnych i nieco podkręconych włosach. Był to wysoki brunet o przeciętnej urodzie i nie wyróżniającym się niczym ubraniu - Prawdę mówiąc taka jak inne miejscowości. Nic poza tym. 

 

- Czemu wybrałeś akurat ten kierunek a nie inny? - zapytała dziewczyna. 

 

- Już od wczesnych lat pociągały mnie różne ciekawostki i takie tam "smaczki" historyczne. Brałem udział w dodatkowych zajęciach z historii a poza tym...

 

- Przepraszam - wtrąciła się nagle Ewelina - Czy to tutaj sala numer piętnaście? 

 

- Co? Och, tak. Tutaj - przytaknęła dziewczyna o jasnych włosach. 

    

- Ty też wybrałaś historię? Witaj w naszej grupie. Jestem Bartek - powiedział brunet i podał rękę Ewelinie. 

 

- Cześć. Jestem Ewelina - tu dziewczyna uśmiechnęła się szeroko - Miło mi. 

 

- A jestem Agata. Dobrze cię tu widzieć - tu dziewczyna obróciła palcami niewielki kręcony kosmyk włosów. 

 

- To kiedy mamy zajęcia? - spytała Ewelina. 

 

- Za kilka minut - odpowiedział Bartek.

 

Po upływie kilkunastu minut niewielka grupa osób zaczęła nieco głośniej rozprawiać na różne "życiowe" i "nie życiowe" tematy. Niektóre  dziewczyny w wieku około dwudziestu kilku lat z trudem powstrzymywały się od parsknięcia śmiechem rozprawiając między sobą o swoich rozmaitych perypetiach. Natomiast chłopaki z ożywieniem dyskutowali o typowo "męskich" sprawach. Pogrążeni w rozmowie studenci ( oraz studentki ) nie zauważyli zbliżającego się w ich stronę mężczyznę w średnim wieku o dosyć szczupłej sylwetce i wielkich okularach. Sprawiał wrażenie osoby nieco ospałej i zmęczonej dotychczasowymi obowiązkami. 

 

 - Witam. Zapraszam do sali - oznajmił uprzejmie. 

 

 Nieliczna grupa wchodziła powolnym krokiem do niewielkiej i słabo oświetlonej sali. Pomieszczenie bardziej przypominało zakurzoną świetlicę niż salę wykładową. Biurko oraz szeroka tablica znajdowały się  naprzeciwko kilkunastu szeroko rozstawionych ławek. Wnętrze sali sprawiało nieco przygnębiające wrażenie. 

 

Mężczyzna zajął miejsce za niewielkim biurkiem, na którym znajdowało się kilka opasłych tomów ( być może akademickich podręczników ) i kilka listów. Gdy tylko ucichły niektóre rozmowy wykładowca zabrał głos. 

 

- Dzień dobry. Nazywam się Jacek Wróbel. Z z zawodu jestem wykładowcą  historii a z zamiłowania pasjonatem sztuki. Pochodzę z niewielkiej miejscowości Wielka Góra. Będę prowadzić z państwem zajęcia czyli wykłady i ćwiczenia o tej samej porze. Liczę na dobrą współpracę i wzajemne poszanowanie - tu wykładowca zaczął przedstawiać swoje wymagania oraz pokazał listę podręczników niezbędnych przy wykładach oraz ćwiczeniach... 

 

Pierwszy dzień  spędzony na uczelni dostarczył Ewelinie dużo wrażeń i sprawił, że dziewczyna poczuła się raźniej i śmielej. Po pierwszych dwóch zajęciach miała dłuższą przerwę, dzięki czemu mogła lepiej poznać grupę.

 

Ewelina usiadła przy szerokim stole obok swojej grupy. Kilka osób dyskutowało zawzięcie na temat pierwszych zajęć a pozostałe osoby rozmawiały o życiu oraz o nieco bardziej osobistych sprawach. Miejsce obok Eweliny zajął Bartek wraz z Agatą. Oboje sprawiali wrażenie osób aż nadto ożywionych. 

 

 - ... i mnie się też wydaje, że to dobry dobry pomysł - mówił Bartek. 

 

- Fantastycznie - rzuciła krótko Agata. 

 

- O czym rozmawiacie? - spytała Ewelina. 

 

- Bartek uważa, że powinno powstać  takie koło studenckie zrzeszające osoby zainteresowane historią - odparła Agata. 

 

 - To świetnie. To naprawdę dobry pomysł - stwierdziła Ewelina - Oby tylko znaleźli się chętni do tej grupy. Z chęcią przyłączyłabym się do niej...

 

- Przepraszam bardzo. Czy jest tu wolne miejsce? - spytał znienacka chłopak stojący tuż obok stolika. 

 

- Tak, oczywiście. Zapraszamy - Agata uśmiechnęła się w zachęcający sposób do chłopaka. 

 

- Dzięki - odparł po czym usiadł. 

 

- Czy my się czasem nie zetknęliśmy? - spytała Ewelina. 

 

- Chyba tak ... Tak, rzeczywiście. Jak masz na imię? - zapytał chłopak. 

 

- Mów mi Ewelina. A ty jak masz na imię? 

 

- Jestem Piotr. Z zamiłowania historyk i przy okazji znakomity sportowiec - zażartował - A tak poza tym... czemu wybrałaś akurat ten kierunek studiów? 

 

- Uważam, że jest to bardzo interesujący przedmiot. Dzięki niemu można wiele dowiedzieć się o otaczającym nas świecie oraz o przeszłości, która jest bardzo intrygująca. 

 

- W rzeczy samej - stwierdził Piotr. 

 

- Czy chciałbyś dołączyć do takiej grupy, która zajmowałaby się historią? Chciałbyś uczestniczyć w kółku studenckim? - spytała Ewelina. 

 

- Jasne. Jak najbardziej - odparł Piotr. 

 

- To właściwie pomysł Bartka - odezwała się Agata - Bartek interesuje się historią. 

 

- To świetnie. Może wybralibyśmy przewodniczącego i ustalili plan działania? - spytał Piotr. 

 

Nastąpiła wówczas mała narada. Ewelina z Piotrem zawzięcie dyskutowała na temat koła studenckiego. Piotr był jak najbardziej za utworzeniem  i działaniem koła studenckiego. Uznał, iż najpierw trzeba zgromadzić odpowiednią liczbę chętnych, by mogła powstać grupa. Natomiast Ewelina zastanawiała się nad tematem przewodnim grupy oraz jej głównym hasłem. Oboje doszli do wniosku, iż trzeba przedstawić swój pomysł pozostałym osobom i zaangażować w  tę sprawę wykładowcę. 

 

Po dłuższej przerwie obiadowej nadszedł czas na kolejne zajęcia. Tym razem Ewelina wraz z pozostałą grupą studentów udała się do kolejnej sali znajdującej się na końcu korytarza gdzie czekał już kolejny wykładowca. Tym razem była to przysadzista kobieta w średnim wieku  w przyciemnionych okularach i spiętych w ogromy kok  ciemnych włosach. Sprawiała wrażenie osoby dość wymagającej i niecierpliwej, lecz mogły to być pozory. 

 

- Witam państwa. Proszę do sali - odpowiedziała nieco protekcjonalnie po czym pierwsza weszła do ogromnej sali. 

 

Sala miała ogromne rozmiary. Wnętrze sali było słabo oświetlone. Na ławkach oraz krzesłach zalegał kurz. Znajdująca się naprzeciw nich tablica również wyglądała na mocno zaniedbaną i zakurzoną. 

 

Kobieta stanęła tuż obok biurka a następnie uważnie wpatrywała się w grupę studentów wchodzących do sali. Po upływie kilku minut zapadła głęboka cisza. Kobieta wzięła głęboki wdech i zdjęła okulary. 

 

- Szanowni państwo, witam serdecznie. Nazywam się Izabela Kwiatek i jestem tutejszym wykładowcą. Prowadzę zajęcia związane z językiem angielskim... Liczę na wzajemną współpracę oraz szacunek - tutaj kobieta zaczęła wymieniać kryteria oceniania oraz swoje wymagania. 

 

- ...  i oczekuję od państwa sumienności i rzetelności - dodała na zakończenie - A teraz przejdę, jeśli państwo pozwolą, do sedna sprawy. W tym roku czeka nas mnóstwo pracy i solidnej nauki ... 

 

Po kolejnym godzinnym wykładzie, nastąpiła dziesięciominutowa przerwa. Ewelina razem z Piotrem oraz z Agatą i Bartkiem zajęli niewielki stolik obok drzwi prowadzących do szatni. 

 

-  Podobały ci się zajęcia? - spytał Piotr Ewelinę. 

 

- Tak, oczywiście. A czy tobie się podobały? - zapytała Ewelina. 

 

- Mnie  też. Odniosłem wrażenie, że te zajęcia były krótsze ...

 

- Być może - powiedziała Ewelina - A wybrałbyś się ze mną na krótki spacer? Może wtedy bardziej się poznamy...

 

- Z miłą chęcią - uśmiechnął się Piotr po czym razem z Eweliną wyszedł z obszernej sali. I skierował się w stronę masywnych drzwi ...

 

- Skąd pochodzisz? - spytała znienacka Ewelina. 

 

- Pochodzę z niewielkiej miejscowości Mała Góra. To dokładnie kilka kilometrów od uczelni. Nie jest to zbyt znana miejscowość ... 

 

- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - zapytała ponownie Ewelina. 

 

- Zapewne z tych samych powodów co i ty. Od lat interesuję się historią. Poza tym chcę się uniezależnić na dobre od rodziców. Oboje pracują, lecz nie chciałbym być dłużej "na utrzymaniu". Ojciec jest mechanikiem samochodowym a matka zajmuje się sprzedażą odzieży w sklepie. Często się kłócą - tu Piotr wzniósł oczy do góry - Dlatego tym bardziej chciałbym być niezależny finansowo. 

 

- Rozumiem - powiedziała cicho Ewelina. 

 

- A tak w ogóle... Czy ty mieszkasz tutaj? - spytał Piotr. 

 

- Nie ... Mieszkam z dziadkami w miejscowości Uzdra. To taka miejscowość wypoczynkowa. Nieraz zwiedzają ją okoliczni turyści. 

 

- Masz rodzinę? - zapytał nagle Piotr. 

 

- Nie. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam tylko cztery lata. 

 

 - Przykro mi - mruknął Piotr - Chciałabyś kiedyś wpaść do mnie? Porozmawialibyśmy jeszcze trochę. 

 

- Właściwie... to tak - zgodziła się Ewelina - Przy okazji moglibyśmy sobie nawzajem pomagać. 

 

*** 

Ewelina przyjechała z powrotem do domu busem gdzie czekali już na nią dziadkowie. Mieszkanie nadal wydawało jej się być przyjaznym i dogodnym miejscem, w którym spędziła niejeden szczęśliwy dzień. Mimo brakującej obecności rodziców Ewelina nie mogła narzekać na inne sprawy. Dziadkowie wychowali ją bardzo starannie i zapewniali jej wszystko co mogli. 

 

- Witaj z powrotem w znajome progi Ewelino - powiedziała babcia i wpuściła wnuczkę do mieszkania. 

 

Ewelina ponownie rozejrzała się po mieszkaniu, które nadal wyglądało pogodnie i przytulnie. Obszerny salon połączony z niewielką kuchnią nadawał charakteru pozostałym pomieszczeniom  a to za sprawą kilku obrazów przedstawiających martwą naturę z różnych perspektyw. 

 

- Witaj babciu - powiedziała Ewelina i usiadła na krześle - Co słychać u ciebie i u dziadka? Czy wszystko jest w porządku? 

 

- W jak najlepszym - odpowiedziała babcia - Zdrowie jeszcze dopisuje i jak na razie nie zamierzam chorować. Podobnie jak Tadeusz. 

 

- Jak się miewasz Ewelino? - zapytał dziadek - Jak wrażenia po dzisiejszym dniu?

 

- Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń - Ewelina pokrótce opowiedziała o swoich pierwszych zajęciach i nowych znajomościach. 

 

- ... i wówczas poznałam Piotra - mówiła Ewelina - Dobry z neigo chłopak. Jego również pasjonuje historia. 

 

 - A skąd on pochodzi? - spytała babcia. 

 

- Z  Małej Góry. To nie jest zbyt znana miejscowość. Podobno urocza. 

 

- Chyba znam tę miejscowość - tu babcia zamyśliła się przez moment - Jak byłam młoda  to wówczas zwiedzałam tamte okolice. Bardzo piękne widoki. Myślę, że warto tam zajrzeć...

 

- O tak - zgodziła się Ewelina -  Zajrzę na moment do swojego pokoju. Muszę poukładać tam pewne rzeczy. 

 

- Jak chcesz - odparła babcia po czym powędrowała w stronę szuflady - To w końcu twoja decyzja. 

 

 Ewelina skierowała swoje kroki w stronę pokoju, który mieścił się z przodu budynku wraz z przestronnym pokojem. Na balkonie kwitły kwiaty  znane powszechnie jako pelargonie. Najwyraźniej były bardzo dobrze pielęgnowane, gdyż ich płatki i gałązki nie opadały na sam dół. Dziewczyna ostrożnie zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się po pokoju... 

 

W pomieszczeniu  wisiał niewielki obraz na ścianie, który przedstawiał starą zakurzoną lalkę. Przyglądając się obrazowi Ewelina usiłowała przypomnieć sobie wczesne lata dzieciństwa, choć nie było to łatwe... Myślami szybko wybiegła ku nieżyjącym rodzicom, których nieraz widywała we śnie... Im bardziej chciała sobie przypomnieć chwile spędzone z rodzicami tym bardziej myśli uciekały jej i rozpraszały się. Ewelinę ogarnęły znienacka smutek i przygnębienie. Położyła torbę na podłodze po czym opadła na łóżko i westchnęła. Jej oczy zatrzymały się ponownie na obrazie z lalką. Przez chwilę zastanawiała się skąd wziął się ten obraz, lecz po chwili doszła do wniosku, że to niestotne i znów  pogrążyła się  w myślach... 

 

Dlaczego nie ma pełnej i szczęśliwej rodziny? Czy jej rodzice rzeczywiście zginęli w wypadku samochodowym? A może w ogóle nie miała rodziców? Może to wszystko było tylko złudzeniem lub złym snem? Ewelina nie umiała sobie odpowiedzieć na te pytania... 

 

Nagle wpadł jej do głowy  pewien pomysł. Mogła przecież sprawdzić w  Internecie wzmianki ( choćby niewielkie ) o jej rodzicach. Ewelina wstała nieco zbyt gwałtownie z łóżka  i zachwiała się. Następnie podeszła do znajdującego się przy biurku komputera. Dziewczyna z niecierpliwością wystukiwała  frazę w klawiaturę i jej wzrok przeniósł się szybko na ekran. W Internecie pojawiały się różne wzmianki na temat miejscowych wydarzeń i imprez, lecz ani słowa  na temat jej rodziców. Ewelina znów westchnęła i zmusiła się do przeglądania kolejnych stron internetowych.  Z każdą kolejną stroną Ewelina coraz bardziej popadała w ponury, wręcz grobowy nastrój. Poczuła się beznadziejnie. Równie dobrze mogła szukać igły w  stogu siana. 

 

- "Nie do wiary" - pomyślała- "Nie ma ani jednej choćby najmniejszej wzmianki o moich rodzicach, a przecież jest tutaj wiele wzmianek o innych osobach." 

 

Zdenerwowana Ewelina niechcący trąciła ręką o myszkę do komputera i ta upadła na podłogę. Szybko podniosła ją i położyła na swoje miejsce. Zrezygnowana postanowiła wyłączyć komputer i wyciszyć kłębiące się myśli. Wstała powoli i nieco chwiejnym krokiem podążyła w stronę drzwi. Schodząc po schodach rozglądała się po całym mieszkaniu. 

 

Na ciemnoszarych ścianach wisiały przeróżne obrazy. Niektóre z nich przedstawiały starą i brzydką lalkę z potarganymi włosami. Ciemnobrązowe oczy lalki jakby nie pasowały do niej. Sama zaś lalka sprawiała wrażenie mocno zaniedbanej i porzuconej. Ewelina zastanawiała się nieraz  z jakiego powodu te obrazy wiszą na ścianach...

 

- Ewelino - rozległ się nagle głos babci - Słyszysz mnie?

 

- Tak babciu. Już schodzę na dół - zawołała Ewelina a następnie przyśpieszyła kroku po dość stromych schodach. 

 

Babcia najwidoczniej ugotowała już obiad, który składał się z wyśmienitych ziemniaczków, mocno przypieczonych kotletów oraz kiszonych ogórków. Zapach ugotowanego obiadu niejedną osobę przyprawiłby o zawrót głowy. Tymczasem dziadek postanowił najwidoczniej wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Ostatnio nie czuł się najlepiej, więc zaczął częściej wychodzić z domu. 

 

- Przepraszam cię, babciu. Byłam... zajęta - powiedziała Ewelina. 

 

 - A czym jęśli mogę wiedzieć? - spytała nagle babcia. 

 

- Ehmm... Chciałam tylko uporządkować swoje rzeczy w pokoju - powiedziała szybko Ewelina. 

 

- Ach tak - zamyśliła się babcia - Rozumiem. Chcesz może zjeść z nami obiad, Ewelinko? 

 

- Och tak. Chętnie - odparła Ewelina. 

 

Do kuchni powolnym i nieco ociężałym krokiem wszedł dziadek. Ostatnio wyglądał na znacznie starszą osobę niż był w rzeczywistości. Siwiejące włosy stały się całkiem jasne a zmarszczki pojawiały się znacznie częściej na twarzy. Samopoczucie i nastrój uległy pogorszeniu.  

 

- Usiądź Tadeuszu - zachęciła babcia - I zjedz z nami pyszny obiad. IU nie żałuj sobie...

 

Zarówno dziadek jak i babcia wraz z Eweliną zjedli obiad w milczeniu. Na zewnątrz budynku również panowała cisza przerywana gdzieniegdzie świergotaniem maleńkich ptaszków... Ewelina zerknęła w stronę lekko uchylonego okna i przyszedł jej na myśl ów nieznany mężczyzna spotkany na cmentarzu. Nieraz  zastanawiała się nad  tym kim on tak naprawdę był i dlaczego wydawał jej się dziwnie znajomy... A może to tylko mylne wrażenie...  

 

A z resztą - nigdy nic nie wiadomo...

 

***

 

- Co się stało, Ewelinko? - spytała babcia - Wyglądasz na zmartwioną. 

 

Ewelina nie odpowiedziała. Nadal wpatrywała się w uchylone okno, z którego wydobywał się świergot ptaków. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powiedziała cicho: 

 

- W zasadzie... tak. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że nie mam pełnej i szczęśliwej  rodziny... Brakuje mi po prostu rodziców. Jak doszło do tego wypadku samochodowego? W którym miejscu zdarzył się ten wypadek? Jak właściwie zginęli moi rodzice? 

 

Zapadła niezręczna cisza. Dziadkowie wymienili między sobą spojrzenia. Pierwszy odezwał się dziadek: 

 

- Wysłuchaj mnie Ewelino. Razem z babcią zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest ci łatwo, lecz... czy jest sens wracać do tego co było? Twoi rodzice nie żyją od dawna i nic już im życia nie wróci. Owszem, zdarzył się wypadek i na nieszczęście oboje zginęli na miejscu... 

 

- ... i dlatego chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat - rzuciła Ewelina - Dlaczego mam nic nie wiedzieć? W ogóle ich  nie znam. Nie możecie mi nic powiedzieć? 

 

- Jest nam przykro z tego powodu Ewelinko - zaczęła babcia - Obawiam się jednak, że nie jest to możliwe ... 

 

- Niby dlaczego? - spytała Ewelina. 

 

- ... gdyż chcemy tylko twojego dobra i bezpieczeństwa ... 

 

 Zapadła głęboka cisza. Zegar w ogromnym salonie wskazywał już późną godzinę. Mieszkanie tak znane i przyjazne dotąd Ewelinie nagle wydawało jej się obce i nieswoje. Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę nad tym co powiedzieli jej dziadkowie... 

 

- Wychodzę - odpowiedziała po chwili namysłu - Zaraz wracam. 

 

- Dokąd? - spytał dziadek. 

 

- Nie wiem. Muszę to przemyśleć - odpowiedziała Ewelina a następnie wstała naprędce i ruszyła szybkim krokiem  w kierunku drzwi wyjściowych.  

 

***

 

Zbliżała się powoli połowa październikowego miesiąca a wraz z nim prawdziwie "zimowa" pogoda. Wiatr z całych sił wiał w różne strony świata... Tymczasem rok akademicki rozpoczął się na dobre. W państwowej uczelni zapanował niezwykle ożywiony ruch. Studenci przemieszczali się po korytarzach i z sali do sali. Niektórzy jeszcze popijali kawę tuż przed rozpoczęciem zajęć... 

 

Niewielka grupa studentów stała niedaleko od sali numer czternaście. Pogrążeni w rozmowie nie zauważyli zbliżającej się w ich stronę dziewczyny... Ewelina podeszła do Bartka i Agaty, którzy dopiero po chwili zauważyli Ewelinę i uśmiechnęli się do niej. 

 

- Cześć Ewelino. Jak ci minął weekend? - spytał Bartek. 

 

- Dobrze - odparła Ewelina - A co u ciebie słychać? Masz jakieś plany na przyszłość? 

 

- O tak - odparł Bartek - Mam ich wiele... Planuję dobrze przygotować się do sesji zaliczeniowych... 

 

- A co z tym kółkiem studenckim? Masz pomysł jak to wszystko zorganizować? - zapytała znienacka Ewelina. 

 

- W zasadzie... to tak. Moglibyśmy - wspólnie - zapytać się studentów z naszego kierunku o ich zdanie na ten temat... W końcu to miałoby być kółko studenckie...

 

- Świetnie. Moglibyśmy stworzyć taką anonimową ankietę i podać zestaw pytań. Jeżeli większość studentów odpowiedziałaby twierdząco na część pytań z listy... - zaczęła Ewelina. 

 

- ... to wówczas można by pomyśleć o założeniu koła studenckiego - uśmiechnął się Bartek - Ktoś mógłby zapytać się wykładowcy czy poparłby ten pomysł ... Jeżeli zgodziłby się na ten pomysł - wówczas nic nie stoi na przeszkodzie ...

 

- OK. W porządku - przytaknęła Ewelina - To może zaczniemy od...

 

- Cześć Ewelino. Witaj Bartku - powiedział Piotr i podał rękę Bartkowi po czym zwrócił  się do Eweliny - Co u ciebie słychać? 

 

- Rozmawiałam właśnie z Bartkiem w sprawie koła studenckiego. Razem postanowiliśmy utworzyć taką ankietę i zestaw pytań odnoszący się do organizacji tego koła ... 

 

- Brzmi nieźle ... W każdym razie jestem jak najbardziej za tym pomysłem ... - odpowiedział Piotr - Moglibyśmy wówczas działać bardziej aktywnie nie tylko na zajęciach ... Naszym tematem przewodnim powinna być historia regionu - tak uważam. 

 

- Znakomicie. Co o tym myślisz Bartku?

 

- Dobry pomysł. Nie mam nic przeciwko temu - powiedział Bartek.  

 

- To dobrze. Po zajęciach razem z Piotrem  podejdziemy do wykładowcy i powiemy mu o tym kółku studenckim - odparła Ewelina. 

 

Nadszedł czas na kolejne zajęcia. Ewelina wraz z Piotrkiem, Bartkiem i Agatą weszli do sali numer trzynaście gdzie czekały na nich kolejne zajęcia. Tym razem nadszedł czas na zajęcia z języka łacińskiego, które zapowiadały się niezbyt interesująco a w dodatku prowadził je wykładowca o monotonnym głosie i niezbyt miłym usposobieniu. 

 

 Na zajęciach Ewelina sprawiała wrażenie osoby co najmniej roztargnionej i zamyślonej. Próbowała skupić się na zajęciach, lecz myślami powoli odpływała coraz bardziej i bardziej... 

 

... aż w końcu rozległ się przeraźliwy dźwięk dzwonka. Ewelinę obudził Piotr, który akurat zajmował miejsce obok Eweliny. 

 

- Pora snu już się skończyła. Czas wstawać! - rzucił nieco rozbawiony Piotr. 

 

Ewelina niechętnie podniosła się z miejsca po czym powolnym niepewnym krokiem ruszyła razem z grupą w stronę drzwi. Gdy tylko wyszła z sali czekali już na nią Piotr, Bartek i Agata. 

 

- Proszę, proszę. Oto śpiąca królewna - uśmiechnął się Bartek. 

 

- Słucham? 

 

- Wydaje mi się, że wstałaś dziś lewą nogą. Na zajęciach spałaś jak suseł - rzucił Piotr. 

 

- Naprawdę? 

 

- O tak. Nie można było cię obudzić - uśmiechnął się Piotr. 

 

- O kurczę... 

 

- Czy nie mieliście czasem załatwić pewną sprawę moi drodzy? - spytała znienacka Agata. 

 

- Masz na myśli to kółko studenckie? Nie martw się tym. Razem z Eweliną podejdziemy do wykładowcy i porozmawiamy z nim  na spokojnie - odparł Piotr - Możliwe, że przystanie na nasz pomysł. 

 

Kilka minut później razem z Piotrem udała się na pierwsze piętro gdzie znajdował się gabinet wykładowcy. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zapukała do gabinetu. 

 

- Proszę wejść - rozległ się głos wykładowcy. 

 

Gabinet znajdował się naprzeciwko innej sali wykładowej  gdzie mieli zajęcia studenci z innego kierunku. Ewelina wychwytywała cichy szmer oraz nieliczne głosy rozchodzące się tu i ówdzie. 

 

Wykładowca zajmował dogodne miejsce naprzeciwko Eweliny i Piotra. Oprócz kilku referatów z historii na biurku znajdowały się też materiały do nauki oraz starannie poukładane podręczniki akademickie.  Mężczyzna oparty na fotelu zajęty był wpisywaniem ocen w systemie elektronicznym. Sprawiał  wrażenie osoby całkowicie pochłoniętej wykonywaniem obowiązków i zdawał się nie zwracać uwagi na Ewelinę i Piotra. 

 

- Przepraszam bardzo... - zaczęła niepewnie Ewelina. 

 

- Słucham? - mężczyzna nadal wpatrywał się w ekran monitora. 

 

- Przyszliśmy porozmawiać w sprawie koła studenckiego  panie profesorze - powiedział Piotr wpatrując się uważnie w postać profesora. 

 

- Proszę chwilę poczekać za drzwiami - powiedział profesor nie odwracając się do studentów. 

 

Piotr z Eweliną wyszli z gabinetu profesora po czym usiedli na ławce. Zarówno Piotr jak i Ewelina milczeli przez dłuższą chwilę. Pierwszy odezwał się Piotr: 

 

 - A co o tym sądzisz? O tym kółku studenckim? - spytał Piotr. 

 

- Ja ... myślę, że jest to dobry pomysł. W każdym razie ... jestem za utworzeniem tego koła. 

 

- Ja również - powiedział Piotr - A tak właściwie ... o czym teraz myślisz? 

 

- Myślę teraz raczej o nauce ... Na zajęciach byłam trochę zamyślona. Nie mogłam się za bardzo skupić. 

 

- A o czym myślałaś ... jeśli mogę wiedzieć?

 

- O rodzicach, których nie znam. Niestety - powiedziała Ewelina. 

 

- Przykro mi - rzucił Piotr - Czy mogę jeszcze o coś zapytać ... 

 

- Proszę wejść - rozległ się ponownie głos zza drzwi.  

 

Tym razem wykładowca  siedział oparty na wygodnym fotelu i nie wprowadzał już danych do komputera. Wpatrywał się z pewnym zainteresowaniem w dwójkę studentów, którzy ponownie wkroczyli do gabinetu. 

 

- W jakiej sprawi państwo przychodzą? - spytał ponownie wykładowca. 

 

- Przyszliśmy w sprawie koła studenckiego... - rozpoczął Piotr. 

 

- Koła studenckiego? 

 

- Tak. Razem z Eweliną i innymi osobami rozmawiałem na ten temat i wspólnie doszliśmy do wniosku, że powinno powstać takie koło studenckie. W tym kole działałyby osoby szczególnie zainteresowane historią a zwłaszcza historią regionu. 

 

Wykładowca przez dłuższą chwilę  nic nie mówił wpatrując się uważnie zarówno w Piotra jak i w Ewelinę. Po głębokim namyśle stwierdził: 

 

- Osobiście nie mam nic przeciwko temu - o ile pozostali zainteresowani wyrażą chęć aktywnego uczestnictwa w  tym kole. Sprawę tę zostawiam do załatwienia - tu wykładowca dał do zrozumienia, że uważa tę rozmowę za zakończoną.

 

Piotr sprawiał wrażenie osoby nieco zaskoczonej, lecz nic nie powiedział - podobnie jak Ewelina. Sprawy przybrały pomyślny obrót. Widocznie Piotr nie spodziewał się, że rozmowa przebiegnie tak szybko.  

 

- Zadowolona? - spytał znienacka Piotr. 

 

- Tak ... raczej tak - powiedziała Ewelina. 

 

- Raczej? 

 

- Koło studenckie to poważna sprawa. Nie będzie tak łatwo załatwić tę sprawę - stwierdziła Ewelina. 

 

- Nie przejmuj  się tym. Na pewno poradzimy sobie z tym wyzwaniem - rzucił Piotr lekkim tonem po czym poklepał Ewelinę po plecach.  Razem zeszli na parter gdzie czekali na nich Agata i Bartek. 

 

- No i? - spytał Bartek. 

 

- Profesor zgodził się na powstanie koła - powiedział Piotr.

 

- To super -  rzucił Bartek - Słuchajcie, mamy teraz długą przerwę, więc może wybierzmy się do kawiarni - to niedaleko stąd. 

 

 - Dobry pomysł - stwierdziła Agata - Akurat mam ochotę na dobrą kawę. 

 

Ewelina wraz z Piotrem, Bartkiem i Agatą udali się w stronę niewielkiej kawiarni, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. W kawiarni panował niewielki ruch - tylko od czasu do czasu kelnerzy podchodzili do osób siedzących przy niewielkich stolikach. Ewelina wraz z grupą usiadła w samym kącie kawiarni obok kilku olbrzymich egzotycznych kwiatów wydzielających niezwykle przyjemne zapachy. Gdy tylko grupa studentów rozsiadła się wygodnie na miękkich krzesłach podeszła wówczas kelnerka i zapytała: 

 

- Co państwu podać? Kawę czy herbatę? A może sok owocowy? 

 

- Poproszę kawę jeśli można - odezwała się Agata. 

 

- My również poprosimy kawę - powiedział Piotr po czym zerknął na Ewelinę.  

 

- To ja poproszę herbatę - odparł Bartek. 

 

 Kelnerka pośpiesznie zapisała w notesie zamówienia po czym odeszła. Ewelina rozejrzała się po kawiarni, która sprawiała wrażenie niemal eleganckiej  i bardzo zadbanej. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. 

 

-  To co z tym kółkiem studenckim? Jakie mamy plany?  - spytała Agata. 

 

- Wydaje mi się, że powinniśmy stworzyć konkretną listę pytań - czy pozostali studenci byliby w ogóle zainteresowani tym kołem... - zaczęła Ewelina.

 

- Naszym tematem przewodnim byłaby właśnie historia regionu - dokończył Piotr. 

 

- To coś ciekawego - mruknęła Agata. 

 

Następnie moglibyśmy również zbierać materiały związane z naszą najbliższą historią - dodała Ewelina - Na przykład zdjęcia, stare książki, pamiątki czy innego typu rzeczy. 

 

- I  co dalej? - spytała Agata? 

 

- Następnie moglibyśmy zorganizować taki mały konkurs związany z regionem. Osoby zainteresowane mogłyby zapisać się na konkurs i oczywiście wziąć w nim udział. 

 

- To już coś - mruknęła Agata. 

 

- A tak poza tym ... mamy przed sobą jeszcze kilka prac zal;iczeniowych - przypomniał Bartek. 

 

- No tak - westchnęła Ewelina - Przed nami jeszcze sporo zadań do wykonania. 

 

- Nie martw się - uśmiechnął się Piotr - Damy sobie radę.  

 

- Mam nadzieję - mruknęła Ewelina. 

 

Zapadła głęboka cisza. Olbrzymie kwiaty stojące w kącie nieco przywiędły. Kilka osób zdążyło już opuścić kawiarnię i zaczerpnąć świeżego powietrza. 

 

- Ma ktoś ochotę na lody? - przerwała ciszę Agata. 

 

- Nie ... ja raczej nie - powiedział Piotr. 

 

- Ja również dziękuję - odparł Bartek. 

 

- Mmm ... - mruknęła Ewelina - Dzięki ale nie mam ochoty na lody. 

 

Znów zapadła cisza. Za oknem kawiarni można było zauważyć padający deszcz, który z każdą chwilą wzmagał się coraz bardziej. Grupa młodych ludzi siedzących w kącie w milczeniu obserwowała to co działo się za oknem. Każdy z osobna wydawał się być pogrążony w swoich rozmyślaniach. Tymczasem za oknem chmury stawały się coraz cięższe i coraz ciemniejsze a deszcz nieustannie padał i padał i padał...  

 

Ewelina drgnęła. Nagle zobaczyła owego mężczyznę, którego poznała na cmentarzu. Najwidoczniej mężczyzna na kogoś czekał gdyż od czasu do czasu spoglądał z niecierpliwością na zegarek. Odziany był w długi czarny płaszcz, który skutecznie chronił go przed deszczem. 

 

- Wypatrujesz kogoś? - spytał Piotr. 

 

- Nie, raczej nie ... - powiedziała cicho Ewelina - Po prostu przyglądam się otoczeniu. 

 

- Ach tak - mruknęła Agata. 

 

- Słuchajcie, czas na nas. Za niedługo mamy kolejne zajęcia. Chyba nie chcemy się spóźnić? - spytał Bartek. 

 

- Racja. Wracajmy już - powiedział Piotr. 

 

Ewelina niechętnie wstała od stolika. Z wielką chęcią przyjrzałaby się mężczyźnie, który wciąż kogoś oczekiwał. Razem z Bartkiem, Agatą i Piotrem opuściła kawiarnię, by w pośpiechu udać się w stronę uczelni ...  

 

 

***

 

Kolejne zajęcia upłynęły bardzo szybko. Ewelina miała wrażenie jakby czas nagle dwukrotnie przyśpieszył. Po skończonych zajęciach już zamierzała udać się w stronę drzwi wyjściowych gdy na jej drodze stanął Piotr. 

 

- Przepraszam, że ci wchodzę w drogę Ewelino - zaczął Piotr - Chciałbym cię zaprosić do na kawę, jeśli miałabyś czas. 

 

 - Dzięki, chętnie skorzystam ale nie dziś - odparła Ewelina - Muszę pozałatwiać jeszcze kilka spraw. 

 

- Rozumiem  - powiedział Piotr  - W takim razie do zobaczenia i miłego dnia. 

 

- Bywaj - powiedziała Ewelina a następnie udała się do wyjścia. 

 

Tego roku zapowiadała  się wyjątkowo mroźna zima, która powoli zaczęła dawać się we znaki. W Starej Mieścinie spadł już pierwszy śnieg a na dachach budynków zaczęły pojawiać się małe sople lodu. Coraz więcej osób śpieszyło do apteki by wykupić niezbędne lekarstwa. Wśród starszych osób nie brakowało również i młodych, którym zaczęło doskwierać przeziębienie i grypa. 

 

Tymczasem na uczelni rozpoczynały  się przygotowania do licznych sesji zaliczeniowych, które miały zadecydować o dalszym kształceniu. Ruch na uczelni  wzmógł się jeszcze bardziej. Studenci bardzo pilnie przygotowywali się na kolejny nadchodzący semestr. Wykładowcy kładli  szczególny nacisk na wiedzę i umiejętności. 

 

Ostatnio Ewelina rzadko miała kontakt z innymi osobami gdyż wiele czasu poświęcała nauce. Notatki sporządzała z niezwykłą starannością i skrupulatnością. Nieraz do późna ślęczała nad książkami przy czym nieraz też zasypiała przy nich. Obudził ją dopiero SMS od Piotra: "Spotkajmy się u mnie dziś po godzinie siedemnastej". 

 

Późnym popołudniem  Ewelina czekała na Piotra tuż przy uczelni. Z niecierpliwością spoglądała na zegarek. Odniosła wrażenie, że czeka na Piotra  już od dobrych kilku godzin. Po kilkunastu minutach zjawił się Piotr. Najwidoczniej był w dobrym nastroju. 

 

- Cześć Ewelino. Jak się miewasz? - spytał.

 

- A w porządku, dziękuję - odparła - Czy nie mieliśmy się spotkać od razu u ciebie w domu? 

 

- Ach ... wybacz ale miałem coś do załatwienia. Teraz możemy pójść razem do mojego domu. 

 

Dom Piotra znajdował się na uboczu na samym końcu ulicy. Był to niewielki budynek otoczony żelazną i lekko zardzewiałą bramą, która mimo upływu wielu lat przetrwała próbę czasu. Za oknami można było dostrzec piękne i zadbane firanki, które nadawały domowi pewien urok. Ewelina przez dłuższą chwilę przyglądała się owemu domowi w milczeniu. 

 

- Urocze mieszkanie - powiedziała. 

 

- Raczej skromne - odpowiedział Piotr - Wejdź śmiało do środka.

 

 W mieszkaniu panował przyjemny spokój. Wystrój wnętrza idealnie współgrał z pomieszczeniami nadając im określony nastrój. Niewielki zegar  wiszący na ścianie w kuchni  wskazywał późną godzinę. 

 

  - Gdzie są twoi rodzice?  - spytała Ewelina. 

 

 - W pracy - odparł krótko Piotr - Usiądź sobie. 

 

Ewelina usiadła powoli. Odgarnęła włosy po czym spojrzała na Piotra, który uśmiechnął się do niej. 

 

- Czym zajmują się twoi rodzice? - spytała Ewelina. 

 

- Hmm ... Mój ojciec z zawodu jest mechanikiem samochodowym choć nie do końca przepada za tym co robi. Co prawda zna się na swoim fachu i z powodzeniem prowadzi swój warsztat samochodowy jednak nie do końca jest zadowolony ze swojego życia ... 

 

- Dlaczego? - spytała Ewelina. 

 

- To długa historia. Bardzo długa - odparł Piotr. 

 

- A czym zajmuje się twoja mama? - zapytała ponownie Ewelina. 

 

- Prowadzi niewielki sklep z odzieżą. Jest raczej zadowolona ze swojej pracy ... W każdym razie widuję się z nią częściej niż z ojcem - tu Piotr zamilkł na moment - Nieraz posprzecza się  z matką ... o mnie - dodał ponuro. 

 

- Co masz na myśli? 

 

- Ojciec od dawna był zdania, że powinienem był pójść w jego ślady a nie marnować czas na naukę. Natomiast matka poparła mnie i powiedziała, że nie ma nic przeciwko mojej dalszej edukacji ... Od dawna czułem, że pociąga mnie historia - a zwłaszcza ta najbliższa. W końcu historia to nie tylko suche fakty - to coś znacznie więcej ...

 

 - O tak - przytaknęła Ewelina -W rzeczy samej. 

 

 - W liceum miałem dosyć dobrego nauczyciela od historii. On to potrafił nauczać. 

 

- Hmm... - mruknęła Ewelina. 

 

- A tak w ogóle ... Opowiesz mi coś o sobie? Jak dotąd to ja ciągle mówiłem i mówiłem ...

 

- No cóż ... Mieszkam razem z dziadkami w Uzdrze ... - zaczęła Ewelina - To taka wypoczynkowa miejscowość - atrakcyjna dla turystów ... Ja też interesuję się historią - w szczególności historią najbliższą. Szkoda tylko, że ...

 

- Tak? 

 

- ... że dziadkowie nie popierają mnie w dalszej edukacji ... 

 

- Czemu? 

 

- Uważają, że nauczanie historii to ciężki i odpowiedzialny zawód ... a przecież historia to moja pasja ... 

 

- Rób to co uważasz za słuszne - powiedział Piotr po czym dodał - Jeśli historia jest twoją pasją to realizuj ją - to jest w końcu najważniejsze. 

 

- Być może - odparła Ewelina.

 

- Przemyśl to sobie ... Chcesz może herbaty? Albo kawy? 

 

- Wolałabym herbatę. 

 

- OK. 

 

Dziewczyna zerknęła w stronę okna. Zima zaczęła dawać coraz bardziej we znaki, gdyż oprócz śniegu pojawił się nieproszony porywisty wiatr. Na dachach budynków zaczęły pojawiać się  coraz większe sople lodu. Chmury nieśpiesznie przesuwały się po niebie. zapowiadała się nieciekawie. Całe otoczenie nabierało ponurych szarych barw. Ewelina westchnęła i ponownie zerknęła w stronę okna. Gdzieniegdzie mogła zobaczyć sylwetki osób poruszających się ostrożnie po wąskiej ścieżce ... Po chwili Ewelina dostrzegła w oddali niewyraźną sylwetkę pewnego mężczyzny, który wydawał jej się znajomy. Tymczasem Piotr zdążył zaparzyć herbatę i postawił ją przed Eweliną, która nadal wpatrywała się w okno. 

 

- Mogę wiedzieć kogo wypatrujesz? - spytał Piotr. 

 

- Nikogo ... raczej nikogo. Coś mi się chyba wydawało - odparła Ewelina.  

 

- Ach tak ... - mruknął Piotr. 

 

- A tak poza tym ... próbowałam kiedyś szukać dobrej pracy - rzuciła Ewelina. 

 

- Tak? Znalazłaś coś ciekawego? - spytał Piotr. 

 

- Nie, raczej nie. Sprawdzałam liczne oferty, ale żądna z nich mi nie odpowiadała. 

 

- Szkoda. 

 

- No tak ... teraz zajmuje mnie głownie nauka ... być może zostanę kiedyś nauczycielką od historii - mruknęła Ewelina. 

 

- W takim razie trzymam za ciebie kciuki - uśmiechnął się Piotr. - Z chęcią zobaczyłbym cię w  tej roli. 

 

Ewelina odwzajemniła uśmiech. Pomyślała, że Piotr jest całkiem przyzwoitym chłopakiem, z którym chętnie spędziłaby więcej czasu. Z tymi starannie ułożonymi blond włosami i uśmiechem na ustach sprawiał całkiem miłe wrażenie. Dziewczyna zerknęła przelotnie na zegar wiszący na ścianie po czym  powoli wstała z krzesła. 

 

- Śpieszysz się gdzieś? - spytał chłopak. 

 

- W zasadzie ... tak. Muszę się zająć tymi zadaniami na zaliczenie. No wiesz, studia to studia a nie podstawówka - zaśmiała się Ewelina. 

 

- OK. W takim razie do zobaczenia - powiedział Piotr. 

 

- Do zobaczenia - odpowiedziała Ewelina po czym wyszła z mieszkania zatrzaskując drzwi.

 

***

 

Nastał prawdziwie zimowy grudzień. Intensywne opady śniegu przyniosły ze sobą liczne niespodzianki ( niekoniecznie miłe ). Wiele osób odśnieżało drogi starymi  wielkimi łopatami pragnąc w ten sposób pozbyć się licznych warstw śniegu, który wciąż nieprzerwanie padał. 

 

Tymczasem Ewelina uczyła się w swoim pokoju próbując przyswoić sobie materiał do nauki co nie było to wcale łatwym zadanie. Na biurku obok niewielkiej lampki znajdował się stos podręczników akademickich - niektóre z nich były bardzo stare i nieco zakurzone. Po paru godzinach wytężonej nauki dziewczyna postanowiła odpocząć nieco. Pomyślała, że warto ponownie zajrzeć na cmentarz. 

 

Odziana w ciepłą i wygodną kurtkę Ewelina powolnym krokiem przemierzała drogę na cmentarz; ręce jej lekko drżały z zimna. Gdy tylko dotarła na miejsce od razu zauważyła stojącego obok bramy owego mężczyznę, którego nie  tak dawno widziała. 

 

- Dzień dobry - powitał ją mężczyzna. 

 

- Dzień dobry - powiedziała Ewelina zastanawiając się co ten  nieznajomy porabia. 

 

- Piękny dzień, nieprawdaż? - zaczął nieznajomy po czym zwrócił się ponownie do Eweliny - Chciałbym z panią zamienić kilka słów jeśli można. Czy moglibyśmy podejść do kawiarni? Jest niedaleko stąd. 

 

 - Ehmm ... Tak, oczywiście - odparła zaskoczona Ewelina. 

 

 Dziewczyna wraz z tajemniczym nieznajomym udała się do niewielkiej lecz przytulnej kawiarni. Zajęła miejsce naprzeciw nieznajomego, który sprawiał wrażenie osoby nieco zdenerwowanej. 

 

- Jestem Tomasz i pochodzę ze Starej Mieściny - zaczął nieznajomy - A ty podobno masz na imię Ewelina? 

 

- Skąd pan mnie zna? - spytała zaskoczona Ewelina. 

 

- Od swoich znajomych ... - powiedział mężczyzna siląc się na swobodny ton - Podobno studiujesz historię ... 

 

- Czego pan ode mnie oczekuje? - przerwała mu Ewelina. 

 

- Chciałem tylko poznać cię lepiej Ewelino - powiedział cicho mężczyzna - Widzisz ... ja dobrze znałem twoich rodziców ...

 

- Tak? A może pan coś o nich opowiedzieć?

 

- Twój ojciec pracował jak stolarz. Matka natomiast zajmowała się domem. Oboje byli bardzo porządnymi ludźmi i ... uczciwymi. Wspominam ich bardzo dobrze ... Niestety zdarzył się po drodze wypadek samochodowy, gdy oboje chcieli wybrać się w długą podróż ... Zginęli na miejscu ... 

 

- Jednakże ... twój ojciec lubił czasem wypić piwo - miał pewną słabość do alkoholu ... Lubił pić piwo najczęściej po pracy. Z tego powodu nieraz dochodziło między twoimi rodzicami do poważnych kłótni ... Było wiele różnych nieprzyjemności ... Matka starała się tobą opiekować i dbać o o ciebie ... 

 

- Ponadto twój ojciec miał swoją małą pasję - była nią właśnie historia ... W wolnym czasie chętnie czytał stare podręczniki historyczne - jego oczkiem w głowie była historia powojenna oraz historia regionu ... Natomiast twoja matka potrafiła bardzo dobrze szyć i haftować. Z tego niegdyś się utrzymywała ... 

 

- Oboje poznali się na jakimś weselu ... On - młody i pewny siebie; ona - uśmiechnięta i zadowolona z życia ... Przez dobre kilka lat spotykali się w swojej ulubionej kawiarni  i często chodzili na długie spacery ... I resztę życia postanowili spędzić razem... 

 

Ewelina z uwagą wsłuchiwała się w słowa mężczyzny. Nie wiedziała za bardzo co ma o tym sądzić. Miała mętlik w głowie. Dziadkowie raczej rzadko wspominali jej rodziców - zwykle unikali rozmów na ten temat. Ewelina wiedziała tylko tyle, iż oboje zginęli w wypadku samochodowym ... 

 

- Zna pan bardzo dobrze moich rodziców - powiedziała Ewelina - I dlatego pan przychodzi na cmentarz? 

 

- Poniekąd tak ... Bardzo dobrze ich wspominam ... A tak poza tym ... Nadal studiujesz historię? 

 

- Ehmm ... tak, studiuję. Wybrałam historię, gdyż jest ona moją pasją i w przyszłości pragnę nauczać właśnie historii ... 

 

- To bardzo ciekawe ... - stwierdził mężczyzna - Ja sam niegdyś interesowałem się nauką, lecz obrałem nieco inny kierunek w życiu ... 

 

- Czym pan się zajmuje? - spytała zaciekawiona dziewczyna. 

 

- Nauczam matematyki w szkole średniej ... Nauczanie to bardzo odpowiedzialny zawód. Nie każdy się do tego nadaje ... 

 

- Owszem - zgodziła się Ewelina - Nie każdy.  

 

Gwar panujący w kawiarni nieco zmalał; część osób zdążyła już opuścić kawiarnię. Tajemniczy nieznajomy wstał powoli od stołu.

 

- Dziękuję za rozmowę. Jesteś bardzo miłą osobą. 

 

- Ja również dziękuję za rozmowę. Do widzenia. 

 

- Do widzenia - tu mężczyzna ukłonił się uprzejmie i wyszedł z kawiarni. 

 

***

 

Ostatnimi dniami Ewelina często rozmyślała nad tym co mówił tajemniczy mężczyzna. Na zajęciach nieraz bywała zamyślona i nieobecna duchem. Pomyślała, że podzieli się swoimi przemyśleniami z Piotrem, którego bardzo polubiła. Po skończonych zajęciach Ewelina postanowiła porozmawiać z Piotrem na osobności. 

 

- Mogę cię prosić na chwilę? - zagadnęła chłopaka Ewelina. 

 

- Tak. Jasne - zgodził się Piotr. 

 

Piotr wraz z Eweliną podszedł do ostatniej ławki stojącej na uboczu. Niewielka grupa studentów przemieszczała się po korytarzu - niektórzy pili kawę a niektórzy herbatę. Część z nich szykowała się na zajęcia. 

 

- To o czym rozmawiamy?- spytał Piotr. 

 

Ewelina opowiedziała Piotrowi o spotkaniu z tajemniczym mężczyzną, który wywarł na niej pewne wrażenie. Piotr słuchał jej  z uwagą. W pewnym momencie przerwał jej: 

 

- Czy jesteś pewna, że możesz mu ufać? W końcu nie znasz go w zupełności. 

 

- Myśl, że ... mogę mu zaufać. Znał przecież moich rodziców. 

 

- Tak? Jesteś pewna? 

 

- No tak. 

 

- Na twoim miejscu raczej bym uważał i nie zawierał takich znajomości. 

 

- Nie zgadzam się z  tym. Uważam, że jest to porządny i uczciwy człowiek. 

 

 - Naprawdę? 

 

- Tak.  

 

Dziewczyna zamyśliła się. Przez moment pomyślała, że Piotr może mieć rację, lecz szybko rozmyśliła się. Tajemniczy nieznajomy znał dobrze jej rodziców i opowiadał o nich z przejęciem. Nie mógł mieć przecież złych intencji. 

 

- A tak w ogóle ... to co z tym kółkiem studenckim? 

 

- Co masz na myśli? 

 

- Razem z Bartkiem przeprowadziłem anonimową ankietę wśród studentów z naszego kierunku. Jak się okazało większość z nich przystała na powstanie koła studenckiego. Teraz musimy - ty, ja, Agata i Bartek - przygotować odpowiednie materiały i ustalić plan działania ... 

 

- ... oraz miejsce spotkań. Brzmi interesująco - powiedziała Ewelina. 

 

- Celem takiego koła  studenckiego będzie poszerzanie wiedzy na temat naszego regionu i aktywne uczestnictwo w tym kole poprzez różnego rodzaju konkursy czy innego typu zajęcia ... 

 

- Ok - przytaknęła Ewelina - W takim razie bierzmy się do działania ... 

 

Najbliższe dwa tygodnie upłynęły w nieco wolniejszym tempie niż poprzednie.  Ewelina siedziała wygodnie w swoim pokoju przed komputerem i przygotowywała odpowiednie materiały potrzebne na spotkanie z osobami zainteresowanymi kołem studenckim. Po paru godzinach wytężonej nauki Ewelina postanowiła na chwilę odpocząć  i rozejrzała się po pokoju, w którym znajdowały się obrazy przedstawiające niezbyt ładne lalki. Dziewczyna po raz kolejny zastanawiała się co mogły oznaczać te obrazy. Po chwili przyszedł jej na myśl tajemniczy nieznajomy i to co mówił o jej rodzicach. Ewelina postanowiła jeszcze raz sprawdzić czy w Internecie nie ma czasem choćby jednej wzmianki o najbliższych jej osobach ... 

 

Przez bliską godzinę Ewelina intensywnie poszukiwała jakichkolwiek informacji związanych z jej rodziną - aż natrafiła na jedno intrygujące zdjęcie przedstawiające jej  rodziców oraz następujący wpis: 

 

"Adam i Elżbieta Podgórscy z Uzdry. Adam lat 45 i Elżbieta lat 43. Zginęli śmiercią tragiczną. Niech spoczywają w pokoju. 

 

 Adam Podgórski - znany i ceniony historyk. Urodzony w 1970 roku w Nowej Mieścinie. Autor kilku podręczników - w tym regionalnych. 

 

 Elżbieta Podgórska - znana z wyrobów hafciarskich i szydełkowania oraz poezji. Wydała kilka tomów poezji." 

 

 Ewelina przyglądała się uważnie temu jednemu z wyraźnym zaciekawieniem. Ojciec stojący u boku matki był zadowolony z siebie i bardzo pewny; matka natomiast nieśmiało uśmiechała się do aparatu. Razem stanowili znakomitą parę ... 

      

 

Oto moja lista!

1. Ukryta prawda 

Jak zapewne już wiecie uwielbiam świat książek i nie tylko. Na tej stronie znajdziecie opowiadania mojego autorstwa na różne tematy ( a w szczególności odnoszące się do fantastyki i nie tylko ). 

 

Zachęcam do zapoznania się z nimi.

Hej!

Dołącz do naszej społeczności !

Kliknij mnie

Wyświetl mój profil

Cześć Nazywam się Justyna Jabłońska i to ja jestem odpowiedzialna za ten "chaos" któremu na imię 

moichksiazekswiat :)

  O mnie

 

 Właśnie czytam 

Książkowy Świat...