Nic trzy razy się nie zdarza
Nigdy więc się nie powtarza
Miłość, wiara i nadzieja,
W nich nie szukam ukojenia
Bez miłości i bez ciebie
Mogę żyć już tak jak w Niebie
Bez łez, smutku i tęsknoty,
Bez zmartwień, łez i nieugaszonej ochoty.
Z pogardą
Patrzę w Twoją stronę
I chce zapomnieć o tym
Co było między nami
Tak
Otóż tak
CO było między NAMI
Ale TO
Już nieważne,
Już było, minęło i
Na ( nie ) szczęście
Już za nami
TO
Już się skończyło
Już te chwile minęły
Już się rozpłynęły
By nigdy już nie zajmowały miejsca
Ani w sercu
Ani w duszy
Ani umyśle
Czekam
Aż przyjdziesz po mnie
Nie mogę się doczekać
Naszego pierwszego wspólnego spotkania
Naszych pierwszych spojrzeń
Naszych pierwszych rozmów
Naszych pierwszych problemów i rozterek
( Nie tylko ) miłosnych
Czekam
Tylko na ciebie
By móc objąć cię nie tylko spojrzeniem
Nie tylko cichym westchnieniem
Nie tylko czułym powitaniem
Lecz chcę usiąść
Tylko koło Ciebie
I tylko z Tobą spędzić resztę życia
Aż po sam grób...
Czekam
I nie mogę
pogodzić się z tym
Że ja wciąż jestem
A ciebie wciąż nie ma
Cichym szeptem
Odprowadzam swojego ukochanego
Bez nadziei
Że to wszystko co było
Między nami
Wkrótce się odmieni
Że odmieni się
Nasze życie
Nasze pasje
Nasze wspólne powołanie
Do życia
Nowego
Nieodgadnionego
I ( Nie ) uświęconego
Jakim cudem
Włóczę się po mieście
Całkiem zdrów na umyśle
Choć ciało niewprawne
I głowa nietęga
Szukając po drodze
Śladów swojego istnienia
Kroków obłędnych
Innych oznak życia
Jakim cudem
Wracam do domu
Spiesznym krokiem
Niby operacyjny
Szukający ratunku
U niewłaściwej osoby
Po czym
Padam na twarz
Albo na podłogę
Która brudna od mych łez
Zdaje się rozpływać od
Morza cichych nieszczęść
A mogłabym...
A mogłabym milczeć
Słuchając jedynie śpiewu ptaków
Niewinnych i niesfornych
Beztrosko tańczących na niebie
I nie przejmować się
Własnym krzykiem wychodzącym
Z rozgrzanego gardła
Które pali równie rozgrzana namiętność
Nie przejmować się też
Słabowitymi płucami które
Jakimś cudem jeszcze żyły
Nie rozpadając się na kawałki
A mogłabym w świętym spokoju
Zostawić swe wątłe ciało
I z lekkością ducha
Dać się ponieść emocjom
Wołającym o pomstę do nieba
I mogłabym
Wreszcie
Odpocząć od swego
Ziemskiego życia
Mogłabym
Pędzlem namalować ten nędzny świat
Ciemną farbą pokryć jego winy
Zatuszować niedoskonałości
Upiększyć jego ułomności
Nałożyć kilka warstw przezroczystego koloru
Na to stare płótno
I z uśmiechem na ustach
Nałożyć kolejną warstwę nieśmiertelnej farby
By wreszcie
Fiksatywą utrwalić inny lepszy świat
Słońce świeci nad nami
Przygrywają promienie słoneczne
Tańczą między drzew koronami
Stawiają dzielnie kroki taneczne
Niebo ciemnobłękitne i lekko pochmurne
Sieje zamęt na otwartej przestrzeni
Gdzie wszystko wydaje się niejasne, wręcz brudne
Od nadmiaru słonecznych cieni
Błotnista ziemia swoje ścieżki zna
Nawet kręte i rozwidlone
Torfowiska i bagna w swoim ręku ma
Niebezpieczne, tajemnicze i zamglone
Cała natura zdaje się być zagadką
Tak rozległą jak ocean lasu
Kryjący się za drewnianą chatką
Nie odmierzający w obłe czasu
Czas pokaże
Co z tego wyniknie
Gdy zegar się zawiesi
Gdy kukułka się zatrzyma
Gdy klepsydra stanie w miejscu
Gdy dzięcioł przestanie pukać
Do starych spróchniałych drzwi
Czas pokaże
Co może się zdarzyć
Gdy serce przestanie dla kogoś bić
Gdy mózg przestanie pracować
Gdy połamane ręce przestaną usługiwać każdemu
Gdy ślepe oczy zamkną powieki niczym nie wzruszone
Czas pokaże
Co z tego nie wyniknie
Gdy drzew zostaną otwarte
Gdy okna nie będą otwarte na oścież
Gdy klucz się nie zgubi
Gdy zamek od kurtki będzie na swym miejscu
Czas pokaże
Co mogłoby się nie wydarzyć
Gdybym nie spotkała ciebie
Gdybym nie była pracowita
Gdybym poszła drogą daleko przed siebie
I nie wróciła do świata żywych.
Chciałam się z tobą spotkać
Od zawsze pragnęłam
Ujrzeć twoją gładką twarz
Twoje niesforne włosy
Twoje chude ciało
I twoje niezgrabne ramiona
Schowane w ramionach obcych
Niegdyś widziałam
Ciebie
W krzywym zwierciadle
Które mogło
Ukryć twoją prawdziwą naturę
Tę twarz
Te oczy
Te włosy
Tyt także chciałeś się ze mną umówić
Spotkać, potańczyć, pośpiewać
Ucałować moją skórę
Poznać lepiej zapach moich włosów...
I zapomnieć
Jak miałoby wyglądać
Nasze wspólne życie
Wiesz,
pisząc do ciebie te listy,
myślałam, że może nigdy
ich nie ujrzałeś
Że może mnie się wymknąłeś
spod skrzydeł troskliwych
niczym ofiara spod szponów jastrzębia
Że może uciekłeś
w ramiona kochanki, by na nowo
uwić sobie gniazdo pełne niesfornych piskląt
Tak, myślałam,
że może odszedłeś w nieznane,
by odkryć w pełni,
to co było mniej znane,
lecz z czasem
było, minęło i przeszło
Jednakże wiedziałam,
że tęskniłeś, czekałeś
i o mnie nie zapomniałeś,
lecz z czasem
było, minęło i przeszło
List
Jest on
jestem ja
święty grzech
owoc czystego zła
i niestety znowu ja
Dwa bieguny
stykające się ze sobą
tak blisko
a tak daleko
Nie mające nic wspólnego
ze sobą, lecz
czy aby na pewno?
Jest on
jestem ja
święty grzech
pełen wszelkiego zła
i - niestety znowu ja
Dwa filary
na niepewnym fundamencie
niczym gwiazdy
na niebiańskim firmamencie
Święty grzech
Prawdziwe kłamstwo
brzmi przekonująco
w twych ustach
gdyż jest prawdziwe
jak naga prawda
przykryta purpurowym płaszczem
i nie mająca nic do powiedzenia
Cóż, lepsze prawdziwe kłamstwo
niż fałszywa prawda
czająca się
niczym wilk w owczej skórze
by pożreć każdą napotkaną owcę
Uczciwy złodziej
nieraz lepszy niż
przewrotny strażnik
pachnący nieszczerym złotem
Prawdziwe kłamstwo
Wyciąga rękę topielec jeden
chce pochwycić ludzkie gardło
Oczami błądzi po omacku jak niejeden
biedak co wiedział w życiu aż nadto
Wyciąga znów rękę topielec
Pragnie zaznać ludzkiego życia
Tak samo przyjemny jak wisielec
czy pijak, który nie dość ma picia
Na darmo wyciąga rękę
topielec jeden
cierpiący ogromną mękę
jak nieszczęśnik niejeden
Nie wyciąga już chciwej ręki
nie czepia się już życia
Nie ma końca jego męki
która jest niczym pijak bez picia
Smętne życie
Szła przed siebie pewnym krokiem
torując drogę kosą niczym mieczem
Chciała dotrzeć przed cichym zmrokiem
Tam gdzie ludzie nie wojują biczem
Tam gdzie nie igra się z ogniem
gdzie nie ma zbędnego rozlewu krwi
I gdzie człowiek człowiekowi nie jest wilkiem
i nikt z nikogo nie drwi
Niczym zła baletnica kulejącą na nogach
Ślepo przed siebie śpieszyła
Ciągle błąkająca się po drogach
gdzie każdą przeszkodę niszczyła
Niszczyła wszystko spojrzeniem
tak wymownym i niespokojnym
że na jej widok każde stworzenie
żegnało się z życiem spokojnym
Aż w końcu dotarła tam
gdzie dotrzeć miała
I ona sama niczym taran
dostała wreszcie to, czego tak bardzo chciała ...
Śmierć
Gdy dzieje się innym krzywda -
nie bądź obojętny
Gdy niewinnym ptakom ucinają skrzydła -
nie bądź obojętny
Gdy nad dziećmi ojcowie się znęcają -
nie bądź obojętny
Gdy silniejsi słabszymi pomiatają -
nie bądź obojętny
Gdy pijak bije własną żonę -
nie bądź obojętny
Gdy widzisz jak pływak tonie -
nie bądź obojętny
Nie bądź obojętny
na ludzką krzywdę
Nie myśl - działaj
I to tak szybko jak to możliwe
Nie bądź obojętny
Na samym końcu wioski
stał samotny dom
który był pełen troski
można było napisać o nim gruby tom
Drewniane pourywane ściany
mówiły same za siebie
nie pasowały do delikatnej damy
która wolała coś lepszego dla siebie
Krzywa podłoga
niski dach
nieruchomość była niedroga
lecz mieszkańców wioski wpędzał w strach
Posępny opuszczony dom
przez koleiną rodzinę
przybrał ponury ton
i powoli popadał w ruinę
Opuszczony dom
Ciemność
Bezdenna otchłań
Senność
Gdzie łoże pełne posłań?
Ciemność
Cisza śmiertelna
Wieczność
Potęga nieśmiertelna
Ciemność
Umieranie przychodzi powoli
Jak niespodziewany gość
Zastając człowieka w niedoli
I dający mocno w kość
Człowiek leżący na łożu śmierci
Nie wie co ma począć
Niespokojnie się wówczas wierci
I nie wie od czego zacząć
Wiedział jedno - że umiera
I nie można tego cofnąć
Nic ze sobą nie zabiera
Czuł się jakby zaczął tonąć
W morskich odmętach
Nie wiedział dokąd zmierza
Czy to droga przeklęta?
Nic już nie zamierza -
On pragnie odejść tylko
Umieranie
Samotnie w kąciku
siedział miś pluszowy
W jego małym brudnym pokoiku
Wszystko było brudne i stare
Podarta kanapa, zakurzony fotel
To tylko nieliczne przykłady
Na to, że to nie jest żaden hotel
Tylko zapomniany dziecięcy pokój
Podarty mały miś pluszowy
Czuł się opuszczony
Bardzo chciał być nowy
I przytulany do dzieci
Niestety czas szybko mijał
I miś postarzał się
Czas jego świetności przemijał
I wraz ze starym pokojem rozpadał się
Podarty miś .
Upływa szybko czas
Jak statek tonący na oceanie
A tam gdzie nie ma nas
To czas znajduje się na dnie
Mijają dni, mijają lata
Szybko i niespostrzeżenie
One są dla mnie stare jak mama i tata
Traktujący upływ czasu jako pewne ostrzeżenie
Czas, czas, czas
Czym on w ogóle jest?
Tajemniczy niczym zaklęty las
Który dostępny dla wszystkich nie jest
A gdy czas przeminie
A wraz z nim świat
Tak wszystko się rozpłynie
Także i wszechświat
Czas
Dołącz do naszej społeczności !
Cześć Nazywam się Justyna Jabłońska i to ja jestem odpowiedzialna za ten "chaos" któremu na imię
moichksiazekswiat :)
O mnie
Właśnie czytam
Lipcowego poranka
Spadł niespodziewanie deszcz
Który trwał do następnego ranka
Smutny niczym świerszcz
Zaś po kilku dniach
Znów przyszedł ów gość
Padający to na ziemię to na dach
I dający mocno w kość
Deszcz, smutny deszcz
Niczym szara dama
Lub groźny jak kleszcz
Czepiający się od rana
Oby odszedł stąd
I to jak najszybciej
Lecz nie wiadomo dokąd
On tu jeszcze bę∂zie
Deszcz, deszcz, deszcz
Smutny jak ziemia
Czepiający się jak kleszcz
Którego tak naprawdę nie ma
Deszcz
Poza czytaniem i recenzowaniem książek zajmuję się również pisaniem wierszy o dowolnej tematyce. Postanowiłam tutaj zamieścić większość z nich.
Cześć!
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych. Elementom tekstowych możesz też ustawić animację, dzięki czemu, gdy użytkownik strony wyświetli je na ekranie, pokażą się one z wybranym efektem.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych. Elementom tekstowych możesz też ustawić animację, dzięki czemu, gdy użytkownik strony wyświetli je na ekranie, pokażą się one z wybranym efektem.
To jest element tekstowy. Kliknij ten element dwukrotnie, aby edytować tekst. Możesz też dowolnie zmieniać rozmiar i położenie tego elementu oraz wszelkie parametry wliczając w to tło, obramowanie i wiele innych. Elementom tekstowych możesz też ustawić animację, dzięki czemu, gdy użytkownik strony wyświetli je na ekranie, pokażą się one z wybranym efektem.