Wybór
Właśnie czytam
Cześć Nazywam się Justyna Jabłońska i to ja jestem odpowiedzialna za ten "chaos" któremu na imię
moichksiazekswiat :)
O mnie
Dołącz do naszej społeczności !
Piątek. Dzień jak co dzień. Nic nadzwyczajnego - ot zwykły zwyczajny i ponury dzień. Sama pogoda wydawała się jak gdyby znudzona piątkowym dniem, który zdawał się nie mieć końca. Krople deszczu leniwie padały po dosyć śliskiej wąskiej ulicy, po której przemieszczała się niewielka grupa ludzi. Gdzieniegdzie można było zauważyć kobiety rozglądające się po sklepach spożywczych albo mężczyzn zaglądających do sklepów z obuwiem.
I nic dziwnego, że Dominika znów zapomniała wziąć torby z zakupami. Nieraz jej się tak zdarzało. I zapewne nie raz, nie dwa razy a nawet nie trzy. Nieco zdenerwowana Dominika pośpieszyła z powrotem do sklepu, by wziąć tę nieszczęsną torbę z zakupami. A swoją drogą zakupy były niemałe - można w nich było znaleźć nie tylko kartony z mlekiem czy sporą kostkę masła. Dominika miała głęboką nadzieję, że uda jej się wrócić na czas z zakupami do domu, gdyż rodzice do osób zbyt cierpliwych nie należeli.
Gdy tylko Dominika wróciła do domu zastała rodziców w salonie. Nie sprawiali wrażenia zadowolonych z widoku córki, wręcz przeciwnie, mieli nieomal grobowe miny. Ojciec Dominiki pracował jako mechanik samochodowy i nie zarabiał zbyt wiele a matka próbowała sobie dorabiać w sklepie spożywczym. Ich relacje z córką nie były zbyt dobre. Ojciec nieustannie namawiał córkę, by znalazła wreszcie stabilną i dobrze płatną pracę, a nie marnowała czas na naukę. Z kolei matka narzekała na chwiejność i niezdecydowanie córki, która powinna być zaradna życiowo.Sama Dominika nie rozmawiała zbyt często z rodzicami i najchętniej wolny czas spędzałaby tylko i wyłącznie swoim niewielkim pokoju.
Dominika nie wyróżniała się niczym szczególnym zarówno z wyglądu jak i z zachowania. Odkąd pamiętała nie miała żadnych osiągnięć w nauce - zarówno w szkole podstawowej jak i w szkole policealnej. Nie miała też konkretnych planów na życie - nie wyobrażała siebie jako fryzjerki a o pracy w kuchni czy w piekarni nawet nie chciała słyszeć. Czasem prowadziła pamiętnik w swoim małym i brudnym zeszycie, który był dla niej jakby nieodłącznym elementem życia codziennego.
Gdy tylko Dominika położyła torbę z zakupami na podłodze matka niemal natychmiast zaczęła narzekać:
- Dlaczego tak późno przyszłaś? Wiesz, że ojciec do cierpliwych osób nie należy. Rozpakuj czym prędzej tę torbę i pomóż mi w sprzątaniu. Mamy przed sobą bardzo ciężki dzień, więc radzę ci wziąć się do porządnej pracy.
- Oczywiście - burknęła pod nosem Dominika - Za chwilę pomogę przy sprzątaniu.
I tak piątkowy dzień zaczął upływać niespodziewanie nieco prędzej. Dominika pomagała swojej matce przy sprzątaniu okien, starych i nowych mebli a także przy nie pierwszej nowości piecu. Dominika ostrożnie i z niepewnością dokładała drewna do pieca, który sprawiał niepokojące wrażenie, jakby miał nagle rozlecieć się na kawałki. Natomiast matka, w przeciwieństwie do Dominiki, odznaczała się większą zaradnością życiową i nie poddawała się aż tak bardzo swoim lękom i słabościom. I nic też dziwnego, gdyż matka Dominiki pod względem charakteru bardzo przypominała swoją matkę. O tak, babcia Dominiki dobrze wychowała swoją córkę poprzez surową dyscyplinę i równie surowe traktowanie. Nie mogła sobie pozwolić na to, aby córka wyrosła na tak zwaną "sierotkę Marysię", która nie potrafi nic zrobić samodzielnie.
Tymczasem Dominika pod względem charakteru nie była wcale a wcale podobna do matki.Młoda dziewczyna wydawała się bardziej bojaźliwa i podatna na wszelkiego rodzaju uwagi, które nieraz potrafiły wytrącić ją z równowagi. Dominika od dziecka nie wykazywała się zaradnością co nieraz doprowadzało jej matkę do szewskiej pasji. Mała dziewczynka nie interesowała się takimi zajęciami jak przygotowywanie posiłków czy sprzątanie pokoju. Jej jedynym zainteresowaniem był taniec i śpiew, na które niestety nie mogła sobie zbytnio pozwolić.
Po posprzątaniu starych i nowych mebli oraz po dołożeniu drewna do pieca Dominika musiała zająć się sprawami szkolnymi - uczęszczała so szkoły policealnej, gdzie duży nacisk kładziono na praktyczne umiejętność - Dominika miała ( a raczej musiała ) zostać zawodową fryzjerką co oczywiście jej nie odpowiadało. Myślała często o tańcu i śpiewaniu, lecz nie mogła sobie na to pozwolić. Czasem czytywała książki, lecz bez specjalnego zaangażowania. Jakby się zastanowić, Dominika nie miała żadnych specjalnych zainteresowań.
Koniec tygodnia upłynął niespodziewanie szybko. Nim Dominika zdążyła się zorientować nastał poniedziałek, a więc początek pracowitego tygodnia. Chcąc czy nie chcąc musiała szybkim pędem ruszyć w kierunku przystanku autobusowego, z którego bus miał ją zabrać. Dominika nie bardzo chciała uczęszczać do szkoły policealnej - myślała raczej o tańcu i śpiewaniu, lecz były to tylko mrzonki.
Po kolejnych skończonych zajęciach Dominika postanowiła wybrać się na samotny spacer, gdyż miała nadzieję na to, aby się trochę zrelaksować. Pogrążona w myślach nie zauważyła przechodzącego blisko niej wysokiego chłopaka i przez przypadek potrąciła go. Chłopak zdążył zareagować przy czym odezwał się do dziewczyny:
- Uważaj jak chodzisz!
- Przepraszam, nic nie zauważyłam - powiedziała szybko dziewczyna.
- Następnym razem patrz przed siebie - mruknął chłopak.
- Oczywiście, oczywiście... A tak w ogóle ... mogę wiedzieć jak masz na imię? - zdążyła wyjąkać dziewczyna.
- Mam na imię Patryk, jeśli chcesz wiedzieć. Mieszkam niedaleko stąd. Studiuję medycynę...A ty kim jesteś, jeśli mogę spytać?
- Jestem... To znaczy się mam na imię Dominika... W najbliższej przyszłości planuję zostać fryzjerką... - powiedziała niepewnie.
- Ach, rozumiem. Pewnie jesteś zadowolona z tego wyboru...
- Nie, nie jestem. Marzyłam o tańcu i śpiewaniu, lecz nie ma o tym mowy. Rodzice chcieli, abym wybrała porządną i stabilną pracę, nawet jeśli miałby być to zawód fryzjera... dokończyła ponuro Dominika.
- Poważnie? Ja od dawna chciałem być lekarzem. I postawiłem na swoim Ojciec mi mówił, że powinienem zostać prawnikiem, ale nie poddałem się tak łatwo. I w końcu odpuścił.
- Naprawdę? Szczęściarz z ciebie. Ja nie potrafię postawić na swoim. Często rodzice decydują o tym, co mam robić a co nie. Zazdroszczę ci... - odpowiedziała Dominika.
- Nie ma czego zazdrościć. Postawić na swoim nie jest łatwo a i sam zawód lekarza to bardzo odpowiedzialna "fucha"...
- A jakim chcesz być specjalistą...?
- Kardiologiem. Chcę i zamierzam leczyć ludzi. To mój cel. I nie mam innego celu...
- To chyba dobrze...
- Myślę, że powinniśmy spotkać się przy innej okazji. Teraz śpieszę się. Muszę zdążyć na uczelnię.
- Rozumiem. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Po przypadkowym spotkaniu z miłym chłopakiem Dominika poczuła się lepiej i bardziej pewna siebie. Poczuła też, iż musi nad sobą popracować i tak jak ów chłopak musi postawić na swoim. Powolnym krokiem ruszyła w stronę domu i po krótkim czasie już w nim była Gdy tylko pojawiła się w domu odezwał się do niej ojciec:
- Widzę, że wreszcie wróciłaś. Dlaczego tak późno?
-Spotkałam po drodze całkiem miłego chłopaka. Ma na imię Patryk. I jest studentem medycyny...
- Doprawdy? - zdziwił się ojciec.
- Tak. I sprawia wrażenie osoby ambitnej i całkiem zaradnej...
- ... w przeciwieństwie do ciebie - wtrącił ojciec.
- Może - rzuciła szybko Dominika.
- Doprawdy? A ty wiesz kim chcesz być? Fryzjerką? - ironizował ojciec.
- A mam inny wybór? Moim marzeniem jest przecież taniec i śpiew...
- Zapomnij o tym - przerwał ojciec.
- Niby dlaczego? Taniec i śpiew jest dla mnie wszystkim ...
- Nie ma mowy. Zapomnij o tym. - ponowił ojciec.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała stanowczo Dominika i udała się w stronę pokoju.
Dominika położyła się na łóżku i pogrążyła w myślach. Nie miała ochoty na rozmowę z. rodzicami i nie mogła pogodzić się z ich całkowitym brakiem zrozumienia. A przecież nieraz z nimi rozmawiała o tym, że taniec i śpiew to jest jej jedyny plan na życie, na przyszłość. Już jako dziecko interesowała się tańcem i śpiewem, nieraz zdarzało się nawet, że przy telewizorze próbowała tańczyć w rytm muzyki. Niestety, nie spotkało się to z aprobatą ze strony najbliższych. Matka uważała, że praca fryzjerki ma swoje plusy i Dominika powinna wybrać ten zawód. Ojciec był podobnego zdania - córka ma mieć porządną i uczciwą pracę. A dziewczyna nie chciała przyjąć tego do wiadomości.
Przez ostatnie dni dziewczyna wiele rozmyślała nad słowami Patryka i nad tym kim może być ten zagadkowy chłopak. Już po pierwszym przypadkowym spotkaniu Patryk zrobił na niej wrażenie. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż coś się za tym chłopakiem kryje, jakaś dziwna historia. Dominika postanowiła wypytać następnym razem owego chłopaka o wiele innych spraw.
Dominika postanowiła spotkać się z chłopakiem w niewielkiej kawiarni po południu. Chłopak chętnie przystał na propozycję. Po zajęciu niewielkiego miejsca przy stoliku oboje rozpoczęli ożywioną dyskusję:
- Czy naprawdę pociąga cię ta medycyna? Nie interesowałeś się niczym innym? - dopytywała Dominika.
- Oczywiście, że pociąga mnie medycyna.Już od dziecka miałem konkretny cel, aby pójść w stronę medycyny. Co prawda czasami wahałem się, lecz zdarzało się to bardzo rzadko. Matka, rzecz jasna, stanęła po mojej stronie - sama była przecież lekarzem. Pediatrą. Mój ojciec musiał wtrącić swoje trzy grosze - planował moje życie zawodowe jako prawnika. Nie zgodziłem się, więc w końcu przestał naciskać.
- Brzmisz imponująco ... Sama chciałabym być taka jak ty ... Bycie fryzjerką to nie jest szczyt moich marzeń, lecz taniec i śpiew ...
- Jeśli myślisz poważnie o śpiewaniu i tańcu, to przestań marzyć i zacznij działać. Odważ się i nie bój się walczyć o marzenia. To wszystko.
- To nie takie proste ...
- Myślisz pewnie, że mi było lżej? Otóż nie. Wbrew pozorom ja też miałem spore trudności w przezwyciężeniu swoich słabości, lecz - jak widać - pokonałem je.
- Być może - westchnęła Dominika - Być może ...
- Nie być może, lecz na pewno - odparł Patryk - A masz inne zainteresowania oprócz tańca i śpiewu...?
- Nie za bardzo... no, może języki - powiedziała cicho Dominika - Jak na razie to czuje się dobrze w języku niemieckim, ale .... interesuje mnie też włoski ...
- Poważnie? - zapytał Patryk - Mnie też zajmuje niemiecki ... oraz francuski ...
- Być może dogadalibyśmy się w języku niemieckim - zaśmiała się Dominika - Taki wspólny język...
- Oby - mruknął chłopak - A jakie masz plany na najbliższe dni?
- Hmm ... - mruknęła dziewczyna - To może być problem ... Muszę pomagać rodzicom w domowych obowiązkach...
- A nie chcesz się trochę zrelaksować? - zapytał Patryk - Może poszlibyśmy razem na lody ?
- Teraz? - zapytała zaskoczona Dominika.
- A czemu nie ?
-Muszę za chwilę wracać do domu. Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia...
- A to nie może poczekać?
-Nie. Muszę za moment wyjść.
-- Rozumiem. W takim razie do zobaczenia.
Mijał kolejny piątek. Kolejny zwyczajny piątek. Tym razem pogoda dopisywała, gdyż na niebie nie było ani jednej chmury, lecz w przeciwieństwie do pogody Dominika nie miała powodu do radości.Czekał ją kolejny ciężki dzień, który zanosił się na bardzo długi. Musiała pomagać nie tylko przy piecu ale też przy sprzątaniu starego auta, które niejedną osobę przyprawiłoby o dreszcze. Po ukończeniu obowiązków domowych Dominika udała się z pośpiechem do swojego pokoju po czym opadła na łóżko i szybko zasnęła. A potem zaczął padać znienacka deszcz...
Dominika obudziła się gwałtownie. Niemalże nie mogła sobie przypomnieć, co robiła poprzedniego dnia. Miała przeczucie, że w tym dniu czeka ją coś miłego, a nawet bardzo pozytywnego. Po wstaniu z łóżka dziewczyna podbiegła do lustra i szybko uczesała się. Nie spodziewała się tego co miało ją czekać podczas śniadania. Zastała obydwoje rodziców przy kuchennym stole. Co więcej zastała ich pogodnych a nawet zadowolonych z jakiegoś nieznanego powodu.
- Dzień dobry - powiedziała niepewnie Dominika.
- Dzień dobry. Mamy dla ciebie dobrą wiadomość. - odezwał się ojciec.
- Niby jaką? - zapytała Dominika.
- Będziesz mogła uczęszczać na kurs śpiewu i tańca - powiedziała wyraźnie zadowolona matka.
- Naprawdę? - spytała z niedowierzaniem Dominika,
- Tak. Będziesz mogła rozpocząć swój własny kurs nawet od jutra, jeśli oczywiście tego chcesz. - powiedział ojciec.
- To cudownie. Zawsze o tym marzyłam - westchnęła dziewczyna - Pójdę już do swojego pokoju i przygotuję się na swój wymarzony kurs...
Śpiew i taniec. Wymarzony kurs śpiewu i tańca. Dziewczyna nigdy nie przypuszczała, że rodzice zgodzą się na to, aby mogła wreszcie zrealizować swoją pasję a zarazem najskrytsze marzenie. A jednak. Kurs śpiewu i tańca miał odbyć się w miejskim ośrodku kultury, gdzie czekała już na nią spora grupa osób również zafascynowanych tym kursem co i sama Dominika.
Przed grupą stanęła młoda kobieta o blond włosach, która prawdopodobnie miała być ich trenerką. Zarówno jej wygląd jak i postawa budził niemały respekt wśród uczestników tego niezwykłego kursu śpiewu i tańca.
- Dzień dobry. Witajcie na moim kursie śpiewu i tańca. - powiedziała trenerka. - Jak zapewne się domyślacie będę uczyć was solidnych podstaw zarówno śpiewu jak i tańca. Nie spodziewajcie się jednak tego, iż na moich zajęciach będzie lekko i przyjemnie, bo tak nie będzie. Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, iż osoby, które nie będą się przykładały do ćwiczeń lub nie osiągną odpowiednich wyników podczas tejże nauki, nie będą mogły uczestniczyć w dalszych etapach nauki.
- Oczywiście - zgodnie z chórem przytaknęła grupa dziewczyn w podobnym wieku co Dominika.
- Tak więc może zaczniemy od niezwykle ważnej lekcji śpiewu ...
Dominika poczuła się po raz pierwszy od dłuższego czasu szczęśliwa i spełniona. Nie chciało jej się uwierzyć, iż to mogło się wydarzyć - a jednak tak. W pewnym momencie dziewczyna poczuła silne zwroty głowy i nim się zorientowała upadła na podłogę, a głosy trenerki i uczestniczek zaczęły zlewać się w jeden wielki niezrozumiały bełkot ...
Cisza. Ciemność. I ta pustka w głowie. Dominika nie chciała otworzyć oczu, gdyż obawiała się tego, co może się wydarzyć jak tylko je otworzy.Po bardzo długiej chwili postanowiła je otworzyć. Poczuła rozczarowanie, choć nadal łudziła się, że to co się wydarzyło, nie było pomyłką.
- Może to nie była pomyłka? - pomyślała ze smutkiem - Może to jednak wydarzyło się naprawdę?
Rzeczywistość pokazała jednak swoje prawdziwe oblicze. Dziewczyna z niechęcią zaczęła wstawać z łóżka i z taką samą niechęcią przetarła oczy. Miała wrażenie, że lada chwila całe otoczenie zawiruje tak samo jak jej głowa. Z lękiem podeszła do lustra i spojrzała w swoje oblicze.
Wyglądała żałośnie. Podkrążone oczy, rozczochrane włosy i lekko rozdziawione usta - nie był to przyjemny widok. Dominika wzdrygnęła się.
- Czy to ja tak naprawdę wyglądam? - zastanawiała się.
Ta nieprzyjemna chwila nie trwała zbyt długo.Potem czekało na nią coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego. Usłyszała donośny głos matki:
- Dominiko, Dominiko! Słyszysz mnie?!
Dominika nie odpowiedziała. Wpatrywała się z przygnębieniem w lustro a na twarzy miała jakby wymalowane rozczarowanie.Widocznie tak miało być. Jej marzenia nie miały mieć miejsca w tej okropnej rzeczywistości. Tym razem usłyszała ponownie głos matki, tym razem nieco głośniejszy:
- Dominiko! Czy ty w ogóle mnie słyszysz?!
- Tak, tak, słyszę! Zaraz przyjdę!
Matka już czekała na córkę. Nie wyglądała na zadowoloną ani tym bardziej się nie uśmiechała. Przypominała raczej złowrogą stateczną matronę, która ani myśli zarzucać ( choćby na moment ) dyscyplinę.