Napisz do mnie !

 

 Początek 

 

Godzina szósta nad ranem. Rozległ się przeraźliwy dźwięk dzwonka. Agata przewróciła się na pościeli i niechętnie przetarła ręką oczy. Po kolejnym dźwięku zaczęła powoli wstawać i rozciągać się. Następnie niedbałym ruchem ręki wyłączyła budzik i przeczesała sobie rozczochrane włosy. Zapowiadał się zwyczajny nudny dzień. Chwilę później Agata zajrzała na moment do salonu gdzie przy stole siedzieli pogrążeni w rozmowie rodzice. Na jej widok uśmiechnęli się pogodnie. 

 

- Jak się masz Agatko? Wyspałaś się? - spytał ojciec. 

- Taak. - odparła przeciągle Agata. - Czy dzisiaj koniecznie muszę iść do szkoły? 

- No raczej tak. - odpowiedziała matka. - Nauka ci na pewno nie zaszkodzi. 

 

Agata cicho jęknęła. Nadal nie była zbyt rozbudzona i powoli przecierała oczy niedbale. Jej gęste brunatne włosy idealnie pasowały do zaciekawionych szarych oczu. Blada dotychczas cera nabrała nieco rumieńców. Agata westchnęła ciężko i zaczęła szykować się do szkoły, która znajdowała się niedaleko od domu. 

 

Ubrana w ciepłe obuwie i schludne czyste ubranie Agata pośpiesznie szła po chodniku nie oglądając się za siebie. Szła nieco niepewnie najwidoczniej nieco zdenerwowana nowym rokiem szkolnym . Pogrążona w myślach nie zauważyła zbliżającego się  listonosza i wpadła prosto na niego. Listonosz mruknął coś niezrozumiałego po czym zwrócił się do dziewczynki: 

 

- Wydaje mi się, że jest tutaj list do ciebie. Mam rację, Agatko? - listonosz najwidoczniej znał jej rodziców.  

 

- Tak? - zdziwiła się Agata. - Nic o tym nie wiem. A co jest w środku? 

- Tego nie wiem. - listonosz wzruszył ramionami. Na liście jest jakaś dziwaczna pieczątka. Nie wiem co oznacza, lecz z pewnością  jest zaadresowana do ciebie. - tu listonosz wręczył dziewczynce zagadkowy list z nietypową pieczęcią przedstawiającą późnogotycki zamek. 

 

Dziewczynka wzięła list i wyraźnie zaciekawiona przyjrzała mu się uważniej. Z pozoru list nie wyróżniał się niczym szczególnym - ot zwykły zwyczajny list. Po chwili dziewczynka zauważyła niezbyt schludne pismo, najwyraźniej wykonane męską ręką. Na kopercie widniał adres domowy jej rodziców i krótki liścik z wyjątkowo pośpiesznym i niechlujnym pismem. Po chwili namysłu ciekawość wzięła górę nad innymi sprawami i dziewczynka wyjęła list z koperty, który przedstawiał się następująco: 

 

"Szanowna/y Pani/e 

 

"Uprzejmie informujemy, że 4 września bieżącego roku ma Pani zaszczyt dołączyć do grona wybranych uczniów / studentów, by zasilić szeregi naszej wielce szanownej uczelni ..., która od lat cieszy się dobrą sławą. Tym samym  prosimy o punktualne przybycie do naszej placówki w wyznaczonym terminie. Znajdzie Pani również listę z wymaganymi przedmiotami i kryteriami oceniania. 

 

Z poważaniem

 

... ( Kierownik szkoły )"

 

Agata stała przez chwilę całkiem nieruchomo. Nie wiedziała za bardzo co o tym liście myśleć. W głowie  kłębiło się od najrozmaitszych myśli - począwszy od tych absurdalnych aż do tych niepokojących. 

 

- "Może powinnam powiedzieć  o tym rodzicom?" - pomyślała. - "A może... a może...?"

 

Agata nagle drgnęła i obróciła się powoli. Za niewielkim ciemnobrązowym płotem mignęły oczy jakiegoś zwierzęcia. Agata podeszła bliżej do płotu i ze zdziwieniem odkryła, iż tym zagadkowym zwierzęciem jest ranny kruk, który zaplątał się w gałązki. Po krótkim namyśle Agata postanowiła podejść do płotu i uwolnić rannego kruka. Kruk delikatnie uszczypał w rękę dziewczynkę; zakrakał i odfrunął w przeciwną stronę. Dziewczynka postanowiła sprawdzić skąd się wziął ten ptak. W tym celu przeszła przez płot, który był już nieco starszy i zniszczony. Jak się okazało za płotem był bardzo gęsty las, w którym można było się pogubić. Był to las mieszany, lecz dominowały w nim drzewa liściaste. Dziewczynka przedzierała się przez wiele krzaków i ciemnych gałęzi a je j ubranie było nieco dobrudzone. Zatrzymała się przy niewielkim kawałku pnia ( z  resztą bardzo wiekowego ). Rozejrzała się wokół siebie; nie było niczego więcej niż tylko drzewa iglaste, liściaste, iglaste, liściaste, itp. Nagle rozległo się głośne krakanie. Najwidoczniej w świecie kruk nie zapomniał o istnieniu tej istoty, która go uwolniła. Agata wpatrywała  się uważnie w kruka, który wydawał jej się całkiem przyjazny. 

 

Agata drgnęła. Całkowicie zapomniała o szkole i o rodzicach. Już miała zamiar zawrócić, gdy zorientowała się, że zabłądziła w lesie. Rozejrzała się ponownie po lesie i policzyła do  dziesięciu. Poczuła narastający strach; zaczęła się ponownie zastanawiać jak wydostać się z lasu. Kruk wydawał się być zadowolony z sytuacji i ponownie głośno zakrakał. 

 

- "Co mam zrobić? Dokąd mam pójść?" - zastanawiała się. 

 

Nie miała zbyt dużego wyboru. Postanowiła pójść przed siebie i nie zwracać uwagi na okolicę. Szła powolnym krokiem i starała się  uchwycić każdy dźwięk. Im dalej w las  tym głębiej. Agata starała się nie panikować; serce jej zaczęło bić mocno. Gdy przystanęła na  chwilę zobaczyła olbrzymie drewniane schody, które prowadziły daleko przed siebie. Nie namyślając się Agata pobiegła po schodach mając nadzieję, że znajdzie odpowiednią drogę do domu, lecz... nic z tego. Kruk towarzyszył  nieustannie Agacie i co jakiś czas głośno zakrakał. 

 

Agata poczuła się zmęczona i ociężała. Postanowiła usiąść przy niewielkim rozkładającym się pniu, który wyglądał bardzo nieciekawie. Dziewczynka przez chwilę wsłuchiwała się w cichy, lecz melodyjny śpiew ptaków i nagle poczuła, iż coraz bardziej słabnie...

 

Plum, plum, plum. Agatę obudził cichy odgłos kropel wody. Gdy dziewczynka oprzytomniała i otworzyła oczy ze zdziwieniem odkryła, iż obudziła się w wygodnym i niezwykle przytulnej mieszkaniu ... a raczej w przytulnej drewnianej chacie.Agata rozejrzała się z zaciekawieniem po izdebce. Na ścianie wisiały niezwykle barwne obrazy przedstawiające polowanie na dzikie zwierzęta. Dziewczynka miała zamiar już wstać i wyjść z chatki, gdy nagle cichym lecz stanowczym głosem odezwała się kobieta:

 

- Proszę, proszę, a kogo my tu mamy? Jak cię zwą, panienko?

 

Dziewczynka wystraszyła się, lecz na widok łagodnie uśmiechającej się starszej kobiety poczuła ulgę. Starsza kobieta nie wydawała się być zdumiona czy niezadowolona z powodu obecności małego i nieproszonego gościa. Wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się szerzej i poprosiła dziewczynkę ,aby do niej podeszła. Agata odwzajemniła uśmiech i przedstawiła się. 

 

- O, jaka jesteś młodziutka, panienko.A w jakim celu przybywasz? 

- Zabłądziłam i nie wiem jak wrócić z powrotem do domu. Czy może mi pani pokazać gdzie mogę wyjść?

- O, coś mi się wydaje, że panienka nie mówi mi całej prawdy. Co ma panienka w kieszeni, jeśli mogę spytać? 

- W kieszeni ...? A, to jakiś list, który dostałam od listonosza. - powiedziała zdumiona dziewczynka i pokazała kobiecie tajemniczy list z równie tajemniczą pieczątką. 

 

Starsza kobieta przyjrzała się uważnie treści listu po czym powiedziała do dziewczynki: 

 

- Wydaje mi się, że powinna panienka udać się w całkiem inną stronę. Tam, dokąd żaden zwyczajny człowiek nie trafi. 

 

- To znaczy ...? - zdziwiła się dziewczynka. 

 

- A czytała uważnie panienka list? Czy rozumie panienka czego list dotyczy? - spytała starsza kobieta. 

 

- Chyba dotyczy szkoły ... - zaczęła niepewnie dziewczynka. 

 

- Chyba ... ? - podchwyciła staruszka. 

 

- To znaczy ... ja nie wiem ... - wyjąkała dziewczynka. 

 

- A wie może panienka kim ja jestem? - spytała staruszka - Otóż jestem Opiekunem tego miejsca i strzegę go jak tylko mogę. Nie pozwalam nikomu obcemu przechodzić swobodnie przez leśne tereny. Ale panienka ... to  co innego. Nie jest panienka obca, lecz ... tak jakby tutejsza ... A poza tym jest panienka ... czarownicą i to nie bez powodu. 

 

- Ja ... czarownicą? Ale ... dlaczego? - spytała dziewczynka. 

 

- Hmm ... to dobre pytanie. Myślę, że panienka sama sobie na nie odpowie. Ja mogę tylko doradzić, by panienka szła prosto przed siebie i nie zbaczała z wyznaczonej ścieżki. A tak psy okazji ... czy panienka raczy wypić ze mną herbatkę ziołową?Zapewniam, iż przyrządzam znakomite ziołowe herbatki. - ty staruszka uśmiechnęła się delikatnie w stronę dziewczynki. 

 

- Ja ... chyba napije się z panią herbatki. - odezwała się niepewnie dziewczynka po czym usiadła przy stoliku naprzeciwko staruszki. 

 

- A, jakaż ze mnie pani? Możesz mi mówić Ana - odpowiedziała pewna siebie staruszka. Jakbyś chciała wiedzieć jestem również Opiekunką tego miejsca i dobrze strzegę tajemnic tego miejsca. Znam się również na niektórych urokach i miksturach. Nie sposób się im oprzeć - ty staruszka uśmiechnęła się ponownie  w stronę dziewczynki, która zdążyła przyzwyczaić się do przytulnej chatki. 

 

- A jak pani ... Ana ... przyrządza te napoje? Są wyśmienite - powiedziała Agata po wypiciu ziołowej herbatki. 

 

- Och, no cóż ... umiem przyrządzać to i owo. ... A przyrządzać te mikstury nauczyłam się od pewnego Pustelnika, który był bardzo inteligentnym człowiekiem. Nie wiem, czy on jeszcze żyje ... - tu kobieta zamyśliła się głęboko.

 

- A cóż to za Pustelnik? - spytała Agata wyrywając kobietę z zamyślenia. 

 

- Jak już wspomniałam, Pustelnik był inteligentnym człowiekiem... Krążą o nim przeróżne legendy jak choćby to, iż jest on nieśmiertelny...W młodości, gdy poznałam Pustelnika, był mężczyzną w średnim wieku i prawdopodobnie był mistrzem wszelkiego rodzaju uroków i mikstur. Niegdyś uczęszczał do elitarnej magicznej uczelni, o której krążyły rozmaite pogłoski ( niektóre dobre i niektóre złe ). Był wzorowym uczniem  i później przewodniczącym wśród uczniów, którzy nieraz go podziwiali i zazdrościli mu.Jednakże na jego drodze stanęła pewna bardzo zła kobieta - Czarownica, zło w najczystszej postaci. Zasłynęła z wielu bardzo złych i niecnych rzeczy, które sprawiły, że Pustelnik musiał opuścić mury uczelni i udać się w stronę lasu, by szukać schronienia. Gdy znalazł schronienie w pobliskim lesie wówczas tak mocno związał się z naturą, iż nie chciał potem opuścić owego terenu...

 

- I co się stało się potem? - Agata była bardzo zaciekawiona opowieścią Opiekunki.

 

- O Pustelniku słuch zaginął i nikt nic o nim nie wie - powiedziała tajemniczo Opiekunka. 

 

- To bardzo dziwne - mruknęła dziewczynka. 

 

- Oj tak - przytaknęła Ana. 

 

- A teraz, niech mi pani wybaczy, ale muszę udać się przed siebie... to znaczy do zamku ....

 

-Z całą przyjemnością wskaże cię drogę, panienko - wtrąciła Opiekunka - gdyż nie nie jestem pewna czy sama dałabyś radę odnaleźć tę drogę w tak gęstym lesie. - powiedziawszy to staruszka wyszeptała kilka porad dziewczynce po czym sama wróciła do swej chatki. 

 

Agata stała przez chwilę nieruchomo podziwiając nad sobą piękne bezchmurne niebo. Nic nie zapowiadało deszczu ani gradu. Dziewczynka po chwili namysłu ruszyła pewnym wolnym krokiem przed siebie i zaczęła nucić post nosem swoje ulubione piosenki. Po pewnym momencie mieszany las zaczął ustępować iglastemu lasowi, w którym panował chłód i gęsta mgła. Agata zadrżała z zimna. Nie zapowiadało się ciekawie. Tym razem dziewczynka szła powoli i ostrożnie mniej pewnym krokiem jak gdyby spodziewała się zobaczyć ducha. Nagle stanęła jak wryta, gdyż usłyszała krzyki dobiegające z oddali. Z każdą chwilą krzyki narastały aż do momentu, w którym Agata musiała zasłonić sobie uszy. Krzyki przerodziły się we wrzaski, które były nie do zniesienia dla Agaty. Niespodziewanie z gęstej mgły wyłoniła się olbrzymia postać starca o bardzo długich gęstych i siwych włosach. Broda była nieco krótsza od włosów, lecz również imponujących rozmiarów. Krzaczaste brwi nadawały starcowi niepokojący wygląd przez co dziewczynka wystraszyła się. Nieznajomy miał na sobie długą i nieco zakurzoną ciemnobrązową szatę opadającą aż na ziemię. Na obu ramionach spoczywały olbrzymie kruki, które zerknęły z niepokojem na dziewczynkę. Jeden z kruków wydawał się dziewczynce dziwnie znajomy. 

 

-"Może to jeden z. tych kruków, który mnie poprowadził" - pomyślała Agatka. - "Ciekawe, kim jest ten staruszek?Wygląda groźnie."

 

Starzec przez chwilę wpatrywał się w dziewczynkę. Agacie przez chwilę wydawało się, iż starzec będzie krzyczał, lecz ten tylko powiedział jedno zdanie: 

 

- Pójdź ze mną, panienko.

 

Agata ruszyła dzielnie przed siebie; musiała iść prędkim krokiem, by dotrzymać towarzystwa obcemu starcowi. Im dalej szła przed starcem tym większa ogarniała ich ciemność. Kruki spoczywające dotąd na ramieniu starca uniosły się nad nimi daleko, by wznieść się jeszcze wyżej aż w końcu stały się całkiem niewidoczne zarówno dla niej jak i dla starszego mężczyzny. Jednakże krakanie stawało się coraz bardziej hałaśliwe i uciążliwe. 

 

Przed zdziwioną Agatą ukazała się ogromna stara i przytulna chata, w której spokojnie mogłyby się pomieścić wszystkie zwierzęta domowe ( choćby takie jak krowy czy konie ). Nieopodal chaty można było zauważyć pokaźnych rozmiarów ule, wokół których krążyły zawzięcie pszczoły. Także nieznane dotąd dziewczynce niebieskie ptaki krążyły wokół iglastych drzew; ich ćwierkanie dużo bardziej przypominało śpiew młodej kobiety niż typowe ćwierkanie zwykłych ptaków. Droga do chatki była bardzo wyboista i niewygodn; trzeba było się sporo się natrudzić, by dotrzeć do upragnionego celu. 

 

Niespodziewanie starzec przystanął i wymówił cicho tajemnicze zaklęcie, po którym drzwi z przodu chatki otworzyły się ostrożnie. Gdy dwoje niepozornych osób weszło do środka zapaliły się w pomieszczeniu stare świece. Starzec odwrócił się w stronę dziewczynki i zadał pytanie:

 

- Czy to prawda, że przybywasz z Innego Świata, panienko? 

- Z Innego Świata? Ja przyszłam tu przez przypadek. Pochodzę Leśnicy. To taka mała miejscowość.. - zaczęła wyjaśniać niepewnie dziewczynka. 

- Skąd niby? Leśnica? Cóż za dziwna nazwa! Jednakże przybywasz z Innego Świata? - zapytał ponownie starzec.

- Tak. Chyba tak. - powiedziała niepewnie. 

- Chyba? A kimże jesteś, jeżeli nie małą czarownicą? Musisz wiedzieć skąd pochodzisz! 

- No tak, ale... jąkała się Agata.

- A wiesz pewnie kim JA jestem? - zapytał podchwytliwie starzec.

- Taak... jest pan owym Pustelnikiem, o którym wspomniała Ana ... znaczy się Opiekunka ... 

- Zgadza się. Jestem Pustelnikiem i to nie od dziś...

- A w jaki sposób został pan Pustelnikiem? - zapytała zaciekawiona Agata.

- Hmmm... To niełatwe pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi. Myślę, że kiedyś się panienka dowie. - wszystko w swoim czasie..

- A dlaczego..? 

_ A dlaczego panienka zadaje tak trudne pytania? Nie są∂ze by to był dobry moment na takie pytania... Lepiej niech panienka pośpieszy czym prędzej do zamku, bo może panienka nie zdążyć...

- To gdzie ten zamek...? - przerwała Agata. 

- Najlepiej będzie jak sam wskażę drogę - i to najkrótszą z możliwych...

 

To powiedziawszy Pustelnik odprowadził dziewczynkę do furtki, która okazała się być wykonana ze złota. Starszy człowiek wyszeptał po cichu zaklęcie, które miało ochraniać dziewczynkę. Gdy dziewczynka przekroczyła próg tajemniczej furtki wówczas odezwał się starzec: 

 

- Oto dalej będziesz szła przed siebie. Ja muszę pilnować własnej posiadłości. Mam nadzieję, że będziesz bezpieczna i nie zboczysz z właściwie drogi. Obyśmy się jeszcze spotkali, panienko. Żegnaj - to powiedziawszy starzec zamknął za sobą drzwi i chwilę później dziewczynka została sama w wielkim lesie. 

 

Przez dłuższa chwilę dziewczynka stała nieruchomo jak gdyby ujrzała zjawę. Potem postanowiła skierować swe kroki śmiało przed siebie i nie poddawać się okropnym złudzeniom. Po upływie kilku minut zza liściastych drzew wyłoniła się para niezwykle hałaśliwych kruków, które pomagały dziewczynce przejść spokojnie przez gąszcz drzew i krzaków...

 

***

 

Furtka. Stara, zniszczona furtka i klucze. Pęk  kluczy. W furtce. Agata pragnęła wyjść z lasu i to czym prędzej. Otworzyła drzwi i pośpiesznie weszła przez furtkę. Gdy drzwi się za nią zatrzasnęły odwróciła się i znieruchomiała. 

 

Przed oczami Agaty ukazał się olbrzymi zamek ( choć nieco przypominał rozbudowany budynek ), który był częściowo zasłonięty przez cień rzucony na zamek. Zamek nie był w zbyt dobrym stanie; częściowo został porośnięty mchem. Najwidoczniej odpowiadał mu późnogotycki styl a strzeliste wieże znakomicie oddawały klimaFt panujący w zamku. 

 

Kruk zakrakał ponownie. Agata wzdrygnęła się i spojrzała wyczekująco na kruka, który pofrunął w stronę zamku. Zaskoczona dziewczynka pobiegła za krukiem i dotarła aż do żelaznej bramy, która stanowiła ochronę przed niechcianym intruzem. Kruk wzniósł się aż za żelazną bramę. A za bramą krył się tajemniczy zamek, nad którym wznosił się równie zagadkowy napis w nieznanym języku... Niespodziewanie rozległ się donośny odgłos dzwonu znajdującego się nieopodal bramy. Na szarym ponurym niebie zjawiła się gromada kruków, które zaczęły przeraźliwie krakać. Krakanie tylko wzmogło niepokój w Agacie, która spodziewała się wszystkiego najgorszego. Po chwili znów usłyszała bicie dzwonów. Zdenerwowana Agata nacisnęła na klamkę, lecz ta nie otworzyła się. Nacisnęła ponownie, lecz bez skutku. 

 

Dziewczynka już miała odejść, gdy zza żelaznej bramy wyłoniła się postać starszej i chudej kobiety, która spojrzała podejrzliwie na Agatę. Agata po głębokim namyśle postanowiła się przedstawić. Jednakże starszej kobiecie nic to nie mówiło. Mruknęła tylko o wścibskich intruzach i włóczęgach. Już miała zamknąć drzwi, gdy zza żelaznej bramy dobiegł kolejny ( tym razem ) męski głos: 

 

- Kogo my tu mamy? Kto stoi za drzwiami? 

- Nie wiem. Jakaś dziewucha się tu napatoczyła - mruknęła przygarbiona starsza kobieta. 

- Tak? Czyżby? - mężczyzna w średnim wieku spojrzał najpierw na kobietę a potem na wystraszoną dziewczynkę, która chciała znaleźć się z powrotem w domu. - Kim właściwie jesteś, młoda damo? Skąd przybyłaś? 

- Ja... jestem Agata...Agata Kowalska i pochodzę z małej wioski... - powiedziała niepewnie Agata. 

- Hmm... - mruknął mężczyzna - Wydaje mi się, że skądś znam to nazwisko... Hmm... Niech panienka zaczeka za bramą. Rozmówię się z kierownikiem. - mężczyzna zniknął za drzwiami zamku. Starsza kobieta bez słowa wpuściła dziewczynkę do środka, która rozejrzała się uważniej po okolicy. Drzwi wejściowe do zamku były ogromnie szerokie i ogromnie wysokie. Na drzwiach przedstawione zostały niesamowite stwory i zwierzęta walczące z bezradnymi ludźmi. Co ciekawe, niektóre zwierzęta wydawały się dziwnie znajome. Zafascynowana Agata nie potrafiła oderwać oczu od intrygujących scen na drzwiach. Przez chwilę była oderwana od rzeczywistości. Wzdrygnęła się, gdy nagle zjawił się mężczyzna i oznajmił dziewczynce: 

 

- Witamy w murach naszej uczelni, młoda damo. Jest pani zapewne nowa, nieprawdaż? Rozmawiałem z kierownikiem i muszę przyznać, że wygląda pani obiecująco... Ma pani przy  sobie może list z naszej szkoły? Chętnie bym sprawdził czy aby na pewno jest pani przypisana do naszej szkoły. 

 

Agata z pewnym wahaniem podała dużą kopertę z paroma listami. Mężczyzna otworzył kopertę, wyjął list i powoli zaczął czytać. Następnie oddał z powrotem kopertę Agacie i dodał: 

 

- Rzeczywiście jest pani przypisana do naszej szkoły. A zatem wie pani kiedy mogą odbyć się zajęcia? Wszystko jest zapewne wyjaśnione w liście. A zatem... witamy ponownie. - mężczyzna zaprosił Agatę do środka. 

 

Agata ze zdumieniem zauważyła imponujący wystrój wnętrza zamkowego. Choć sam zamek nie miał zbyt imponujących rozmiarów to wnętrze zamku już tak. Ogromny hol wyłożony był starodawnymi dywanami ze zwierzęcej skóry ( prawdopodobnie lwiej ); na ścianach można było zauważyć wiele interesujących obrazów, które przedstawiały różnego rodzaju upiory i straszydła a także nietypowe zwierzęta. Agata przez  chwilę poczuła się jak w jakimś zaczarowanym ogrodzie; uśmiechnęła się do siebie. 

 

- "Nie do wiary. Jaki wielki zamek. Czy ktoś w nim w ogóle mieszka?"  - pomyślała. 

 

Mężczyzna przystanął a za nim Agata i przedstawił się. 

 

- Od dziś będę twoim nowym nauczycielem. Nazywam się... i będę nauczać cię uroków. I uprzedzam, że uroki to  nie zabawa w kotka i myszkę. Wielu przed tobą myślało, że uroki to dziecinna igraszka. I wielu się przeliczyło... ale o tym później. Teraz oprowadzę panią po zamku a potem uda się pani do przydzielonej komnaty. Tam będzie czekać służąca. 

 

Nowy nauczyciel zaczął oprowadzać Agatę po wielu salach  i komnatach oraz opowiadał historię kilku założycieli tejże uczelni. Historia wydała się Agacie równie interesująca co sam zamek i uważnie wsłuchiwała się w każde słowo nowego nauczyciela. 

 

Po długiej oprowadzce Agata została przydzielona do kreślonej komnaty gdzie miała się zadomowić. Przed komnatą czekała już na nią owa starsza kobieta, którą Agata widziała wcześniej. Kobieta bez słowa zaprowadziła dziewczynkę do komnaty, która wywołała w dziewczynce rozmaite emocje - począwszy od zachwytu aż po swego rodzaju ukojenie. Jak się okazało  nie była sama w komnacie. Przy szerokim okrągłym stole siedziało kilka dziewczyn, które rozprawiały między sobą - najwyraźniej były niezwykle ożywione. 

 

Agata po chwili wahania postanowiła podejść do stolika gdzie przedostatnie miejsce zajmowała również dziewczynka o niezwykle jasnych  kręconych włosach. Ta spojrzała na Agatę i zapytała: 

 

  • A kim jesteś? Ja  jestem Klara i pochodzę z małej miejscowości … Moi rodzice są magami i są bardzo dobrzy w magii. Mój ojciec jest specjalistą od rzucania uroków … a matka zajmuje się ziołolecznictwem  … są dobrymi rodzicami. 

  • Cześć. Jestem Agata. Pochodzę z Leśnicy. Moi rodzice nie są magami. I …raczej nic nie wiem o tym zamku. Nie wiem co o tym mam myśleć…

  • A w jaki sposób dostałaś się tutaj? Ja tu trafiłam przy pomocy tajemniczego proszku bez problemu. 

  • Ja dostałam się tutaj raczej przez przypadek… a raczej przez las … i … spotkałam w  lesie Opiekuna, Opiekunkę … Trochę dziwne?  

  • Być może - powiedziała nieco zamyślona Klara. - Nic nie wiem o żadnym Opiekunie czy Opiekunce. Wiesz coś o nich?

  • Wiem o nich tylko tyle, że pilnują swoje otoczenie czyli las. I towarzyszą im dziwne stworzenia. 

       Agata opowiedziała co nieco o sobie nowej przyjaciólce ,Klarze. Klara wydawała się zaskoczona opowieścią Agaty o tajemniczych Opiekunach. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż za 

Opowieścią kryje się głębsza historia. I tak oto dwie obce sobie dziewczynki szybko stały się przyjaciółkami. 

 

 

Agata drgnęła. Gdy tylko otworzyła zaspane oczy szybko przekonała się, że to co się niedawno wydarzyło to żadna iluzja. Gdy tylko wstała z posłania nie mogła się nadziwić w jakim pomieszczeniu, a właściwie komnacie spała. Komnata miała ogromne rozmiary przy czym była przeznaczona głównie dla dziewcząt. Ogromne gotyckie okna budziły niemałe wrażenie, a  na niektórych ścianach znajdowały się  malowidła przedstawiające polowanie czarodziejów na zwierzęta. Agata przez dłuższą chwilę podziwiała tę przedziwną komnatę, która zdawała się skrywać wiele tajemnic. Po dłuższej chwili Agata postanowiła ubrać się w nowe szaty, które również wzbudziły w dziewczynce niemały zachwyt. Ubrania były wystylizowane zdecydowanie na wzór staropolski, lecz nie były zaniedbane - pachniały świeżością. 

 

Agata już miała opuścić progi komnaty gdy tuż przed nią wyłoniła się Klara. Jej jasne włosy wzbudziły niemałą zazdrość u Agaty, która w tej chwili zapragneła mieć te same gęste włosy co Klara. Nieświadoma zazdrości nowej przyjaciółki Klara powitała ją pogodnie. 

 

  • Cześć. Jak się masz? Chciałam się przywitąć - powiedziała pogodnie Klara. 

  • Cześć. Mam się dobrze. Właśnie się obudziłam. A co u ciebie ? - spytała Agata. 

  • U mnie też w porządku. Też się niedawno obudziłam. Chciałam z tobą porozmawiać na chwilę. Czy wiesz jakie mamy zajęcia? Bo wczoraj przeglądałam listę podręczników i plan zajęć. 

  • Hmm… też przeglądałam wczoraj tę listę. I jestem trochę zaciekawiona. A na czym będą polegać te zajęcia?

  • Z tego co wiem te zajęcia będzie prowadził niejaki pan Kazimierz … Podobno uczy uroków. 

  • Acha! Chyba wiem o kim mowa. To ten pan, który wczoraj  mi się przedstawił, gdy czekałam przed bramą by wejść do środka. 

       - Czyli jednak znasz go? 

  • Chyba tak. 

 -   To w takim razie lepiej będzie jak udamy się teraz na pierwsze zajęcia. Nie możemy spóźnić się, no nie? 

 

    Agata wraz z Klarą udały się do ogromnej Sali, w której nie brakowało rozmaitych malowideł przedstawiających portrety czarodziejów czy też zagadkowe zwierzęta.  Agata przyjrzała się szczególnie jednemu portretowi, który przedstawiał młodą kobietę o dosyć nieprzyjemnym spojrzeniu. Kobieta przedstawiona na portrecie wyglądała jak żywa  realna osoba, której można  dotknąć.  Agata przeraziła się trochę, gdyż spostrzegła złowrogi błysk w oku namalowanej tajemniczej kobiety. 

 

  • Coś się stało? - zapytała nagle Klara.

  •  Eee… chyba coś zauważyłam… - powiedziała niepewnie Agata. 

  • Co takiego?

  • Eeee… widziałam jakieś światło na portrecie…

  • Na tym obrazie? - wskazała obraz Klara. 

  • Tak, pewnie tak. Ta kobieta  wygląda jak żywa. Trochę się jej boję - przyznała Agata. 

  • Mogło ci się wydawać. A z resztą… zaraz mamy pierwszą lekcję… 

 

Agata z Klarą zajęły pierwsze miejsce w ławce. Obie z niecierpliwością wyczekiwały nauczyciela, który jak dotąd nie pojawił się. Gdy Agata odwróciła głowę do tyłu wówczas spostrzegła zamyślonego chłopaka o jasnych włosach, który sprawiał wrażenie zagubionej osoby. Dziewczyna po chwili zagadnęła do niego. 

 

  • Cześć, jestem Agata. Jestem nowa, a ty? 

     - Eeee… cześć. Jestem Mateusz. Też jestem tu nowy. Mieszkam niedaleko od Leśnicy, czyli w X. Obok mnie siedzi Karol - tu nowy kolega przedstawił drugiego chłopaka o ciemnych włosach. 

    - A obok mnie siedzi Klara - Agata wskazała nieznacznie ręką niedawno poznaną koleżankę. 

     

I tak oto Klara z Agatą zawarły znajomość z Mateuszem i Karolem. Żadne z nich nie spodziewało się tego co miało nastąpić. I żadne z nich nie spodziewało się tego, jaką rolę odegra w ich życiu zagadkowa postać  pewnej  kobiety przedstawionej na portrecie.  Niebawem życie nowych bohaterów miało całkowicie się odmienić. 

 

Agata jak na swój wiek była całkiem roztropna i odważna, choć jeszcze nie była tego świadoma. Miała bujne ciemnobrązowe włosy i jasnoniebieskie przenikliwe oczy. Klarę cechowało niezwykłe oddanie zasadom moralnym oraz odwaga, której także nie była świadoma. Nowo poznany kolega Karol sprawiał wrażenie chlopaka dosyć rozsądnego i kierującego się własnym sumieniem. Natomiast Mateusz wydawał się nieco zagubiony i nierozgarnięty; sprawiał wrażenie takiej osoby , która nie ma żadnych większych zalet. Jednakże mogły to być tylko pozory. 

 

Tymczasem do Sali wszedł postawny mężczyzna w średnim wieku o całkiem przyjemnym wyglądzie i uspososbieniu. Przedstawił się młodym uczniom jako Kazimierz Staropolski i na samym wstępie zaznaczył, iż na początku uczniowie będą musieli zapoznać się z teorią, co nie wzbudziło zbytniego entuzjzazmu w uczniach, którzy spodziewali się samych niezwykłych zaklęć. 

 

Agata wraz z Klarą rozmawiały po cichu ze sobą i starały się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Nowy nauczyciel zauważył jak dwie uczennice rozmawiają ze sobą i stanowczo zwrócił im uwagę, by nie rozmawiały i nie rozpraszały innych uczniów, toteż rozmowa szeptem ucichła. 

 

Mężczyzna podszedł do swojej ławy i zwrócił się do uczniów:

 

  • Jak już wspomniałem , drodzy uczniowie,  nauczam uroków. Uroków, które mają za zadanie pomóc wam przetrwać zarówno te lżejsze jak i te trudniejsze chwile. Jednakże musicie uzbroić się w cierpliwość, gdyż przed nami sporo teorii, czyli wiele nauki. Ale do rzeczy…

 

Tu nauczyciel zbliżył się w stronę ogromnej starej tablicy umieszczonej na pękniętej ścianie i zapytał: 

 

  • Może zacznijmy od prostego pytania…czy wiecie kim jest Czarownica? 

 

Gdy młodzi uczniowie pokręćili przecząćą głowami mężczyzna ponownie przemówił: 

 

  • Otóż musicie wiedzieć, że Czarownica niegdyś uczyła się w tutejszej uczelni. Była nawet wzorową uczennicą, lecz z niezbyt dobrze znanego powodu opuściła uczelnię i stała się bardzo złą kobietą…

 

Agata wzdrygnęła się. Miała nieodparte wrażenie, że tajemniczy portret kobiety mógł przedstawiać ową Czarownicę . Dla pewności zerknęła jeszcze raz w stronę złowieszczego portretu. Na obrazie kobieta wyglądała bardzo młodo i nieomal uroczo, lecz samo jej spojrzenie budziło co najmniej niepokój. Agata wystraszyła się nieco po czym zerknęła na Klarę. 

 

  • … toteż musiała opuścić uczelnię, lecz postanowiła tu powrócić, by zrealizować niecne plany. Dlatego tak ważne jest to by opanować bardzo dobrze samą teorię, a w późniejszym czasie praktyczną część uroków. A zatem … czas zacząć naukę. 

 

W tym momencie nauczyciel przeszedł do sedna sprawy. Rozpoczęła się intensywna nauka z nowo poznanym nauczycielem. Agata wraz z Klarą wsłuchiwały się uważnie w słowa nauczyciela, który sprawiał wyraźne wrażenie człówieka zafacynowanego  magią i jej tajemnicami.

 

Karol wraz z Mateuszem rozmawiali cicho, lecz często. Nie obyło się bez sporów co nie uszło uwadze nauczyciela. Ten zmuszony był upomnieć nowych i niesfornych uczniów. 

 

 

Po ukończonej lekcji Agata wraz z pozostałą trójką postanowiła przejść się przez dziedziniec, który budził niemałe wrażenie. Pośrodku dziedzińca stała monumentalna fontanna, z której tryskała woda o niemalże słodkim smaku. Klara również wpatrywała się z zaciekawieniem w fontannę. Po chwili namysłu postanowiła podejść do niej i zaczerpnąć kilka łyków tej tajemniczej wody. Niespodziewanie Klara zrobiła się senna i niewiele brakowało, by wpadła do ogromnej fontanny. Agata w samą porę podeszła do koleżanki i odciągnęła ją od niej. 

 

  • Niewiele brakowało, abyś wpadła do wody…Żle się czujesz? - spytała Agata. 

  • Nieee… Chcę tylko zasnąć - mruknęła Klara. 

  • Ale za chwilę mamy inne zajęcia. Może chodźmy się przejść gdzieś razem?

  • Nieee… Chcę mi się spać - mruknęła Klara.  

  • Nie, no co ty. Nie możesz tak po prostu opuścić zajęć. Może za chwilę poczujesz się dobrze? 

  • Uhmm… no nie wiem…

  • Myślę, że spacer dobrze ci zrobi. Weź się w garść, będzie dobrze. 

      - Coś się stało? - spytał nagle Karol. 

    - Chyba nie. Klarze chce się tylko spać - powiedziała Agata. 

  - Aha - mruknął Karol. 

 

Przez dobre dziesięć minut czwórka młodych uczniów spacerowała wzdłuż dziedzińca. Mimo iż dziedziniec nie sprawiał zbyt imponującego wrażenia to można było poczuć ten magiczny klimat tajemniczości i niepewności. Tymczasem Klara nadal była senna, choć już nie aż tak bardzo jak kilka minut wcześniej. Mateusz niepewnie poruszał się po dziedzińcu jakby bojąc się tego co może stać się za rogiem. 

 

  • Możemy już zawrócić? Za chwilę chyba będą inne zajęcia - odezwał się Mateusz.

  • To w takim razie zawracamy - rzucił beztrosko Karol po czym cała czwórka zawróciła z powrotem po dziedzińcu. 

 

Jak się później okazało następne zajęcia miały odbywać się na samym dziedzińcu a nie w żadnej nieco zapadniętej Sali. A nowo poznanym nauczycielem był otyły i łysiejący mężczyzna z długim wąsem i niskim wzrostem. Nie sprawiał wrażenia osoby zbytnio zainteresowanej nowymi uczniami co dało do zastanowienia nie tylko Agacie. Po chwili Klara nieco rozkojarzona rozejrzała się z pewnym zaciekawieniem po całym otoczeniu. 

 

 

Tymczasem nauczyciel przedstawił się pośpiesznie po czym rzekł:

 

  • Witajcie drodzy uczniowie. Jak zapewne możecie się domyślać nauczam historii magii.Jest to dosyć obszerny przedmiot, który już niejednemu uczniowi przysporzył kłopotów a to nie tylko z powodu zawiłych dat czy niejasnych wydarzeń. Trzeba wam wiedzieć, iż nie tylko historia sama w sobie kryje mnóstwo zagadek o czym wkrótce się dowiecie….

  • A zatem …. Od czego zacząć?  Albo inaczej … od kogo? Czy wiecie kim była Czarownica?

 

Rozległ się cichy szmer wśród uczniów. Zarówno Karol jak i Mateusz z zaciekawieniem nadstawili uszu jak gdyby spodziewali się niezwykle intrygującej opowiastki rodem ze średniowiecza. Nauczyciel rozejrzał się po dziedzińcu i zaczął powoli opowiadać: 

 

  • Otóż trzeba wiedzieć , moi drodzy uczniowie, iż Czarownica nie wzięła się  znikąd. Ponad sto lat temu Czarownica przestąpiła progi tej uczelni by posiąść nie tylko te wiedzę podstawową ale i zgłębić tajniki innej dużo bardziej mrocznej magii. Magii, która mogła zadziałać nie tylko na szkodę samej uczelni. Po pewnym czasie Czarownica stała się niezwykle ambitna i pewna siebie ( aż nadto ), ale też szczególnie niebezpieczna i podstępna. Niebawem popadła w konflikt ( nie tylko ) z kierownikiem szkoły, ale też z innymi nauczycielami. Po zawziętym konflikcie Czarownica opuściła mury tejże uczelni i już nigdy więcej nie wróciła - słuch o niej zaginął - aż dotąd…

 

  • Czy Czarownica jest szczególnie niebezpieczna? - spytał zaintrygowany Karol. 

 

 - Otóż, niestety, tak. Ta kobieta jest nieobliczalna, gdyż jest w posiadaniu nie tylko tajemnej wiedzy magicznej ale i tej nadzwyczajnej i złej. Nikt tak do końca nie wie gdzie się ukrywa  lub co zamierza. I tu jest niemały problem…

 

  • A jak ta Czarownica ma na imię ? Kim ona jest w ogóle? - dopytywał Karol. 

 

 - Hmmm… prawdopodobnie miała na imię X i pochodziła z przeciętnej, niemalże ubogiej rodziny i całkiem możliwe, iż była jedynaczką. - tu nauczyciel zamyślił się na chwilę. - Nie miała jednak w sobie żadnej empatii. Już nieraz wykazywała się wrogością wobec innych uczniów… Ale może o tym później - tu nauczyciel zmienił ton wypowiedzi - przejdźmy zatem do sedna sprawy…

 

  • A zatem … Zacznijmy od słówiańskich wierzeń… Czy wiadomo wam, moi drodzy uczniowie, kim byli bogowie Perus i Wales? Czy ktokolwiek z was słyszał o tych przedziwnych bóstwach? Nie? No cóż … zacznijmy zatem od początku… Perus był bogiem piorunów i gromu. Nie należał do bojaźliwych. Z całą pewnością zaliczał się do jednych z najpotężniejszych bóstw pogańskich. W przeciwieństwie do Walesa opowiadał się po stronie dobra. Natomiast Wales stanowił w pewnym sensie uosobienie zła. Perus i Wales od dawien dawna toczyli ze sobą spór o władzę. Ostatecznie to Perus zwyciężył a Wales został strącony do Otchłani. 

  • A co potem się wydarzyło? - pytał niezrażony Karol. 

  • Hmm… ciekawe pytanie … - mruknął nauczyciel - Mimo zwycieśtwa Perus nadal potajemnie toczy walkę z Walesem. Nie trudno domyślić się, ze Wales nie powiedział  jeszcze ostateniego słowa. Nikt z nas jednak nie wie jak to jest naprawdę między tymi bogami.I z całą pewnością nikt nigdy tego nie odgadnie. A teraz przejdźmy do nieco innego zagadnienia…

          

Po kolejnej bardzo ważnej lekcji młodzi uczniowie rozeszli się do swoich komnat, aby odpocząć.

Agata z Klarą udały się w stronę komanty a Karol z Mateuszem poszli do innej komnaty. Zarówno Agata jak i Klary były bardzo przejęte zajęciami. Rozpoczęła się wówczas zacięta rozmowa. 

 

  • Ciekawe te zajęcia, co nie? - spytała Klara.

  • O tak, bardzo… Nic nie wiedziałam o żadnych bogach - mruknęła Agata - Ciekawe czy to ma coś wspólnego z Czarownicą…

  • Chyba nie … tak mi się wydaje … - mruknęła Klara. - A czemu ta Czarownica tak cię ciekawi ? 

  • Ehmm…. Ja się trochę obawiam tej Czarowncicy… Nie bardzo wiem dlaczego … 

  • E, nie przejmuj się nią. Skup się raczej na zajęciach, bo za niedługo szykują się kolejne… 

  • A niby jakie? 

  • No,  takie związane z roślinami… chyba ziołolecznictwo…. 

  • A co to za przedmiot? 

  • Wiem tylko, iż jest o roślinach i ich właściwościach… - powiedziała niepewnie Klara.

  • Ehmm… - mruknęła zamyślona Agata. 

 

Zajęcia z ziołolecznictwa odbywały się przeważnie w ciemnych i ponurych lochach. Nowi uczniowie z początku przestraszyli się owych lochów, lecz nauczyciel ( a w zasadzie specjalista ) od ziołolecznictwa  okazał się być całkiem przystępną, a wręcz przyjaźnie nastawioną osobą. 

Już na pierwszy rzut oka wydawał się porządnym i uczciwym człowiekiem, który znaŻł się na swoim "fachu". To za jego sprawą uczniowie wykazali się zainteresowaniem i słuchali jego słów uważnie. 

 

  • Drodzy uczniowie, witajcie na lekcji ziołolecznictwa. Moim zamiarem jest wpojenie wam ( nie tylko ) podstawowych wiadomości z  tego przedmiotu. I, muszę was ostrzec, iż nie jest to zwykły przdmiot. Liczę na to, iż dzięki zdobytej wiedzy będziecie w stanie z niej właśćiwie korzystać i zastosować ( nie raz ) w praktyce… Ale przejdźmy już do szczegółów…

 

  • Ziołolecznictwo jest dosyć ciekawym i obszernym zagadnieniem, które już od starożytności przyciągało uwagę. W średniowieczu ziołólecznictwem zajmowano się przeważnie w klasztorach, co nieraz bywało ryzykowne. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dołącz do naszej społeczności !

Kliknij mnie

Wyświetl mój profil

Cześć Nazywam się Justyna Jabłońska i to ja jestem odpowiedzialna za ten "chaos" któremu na imię 

moichksiazekswiat :)

  O mnie

 

 Właśnie czytam 

Książkowy Świat...